Przejdź do treści

Angelika Zanki

New article. A Brave New World Out of the Same Old Pieces: Property Confiscation and Distribution in Postwar Czechoslovakia

In the latest issue of the Nationalities Papers you can find an article written by Karina Hoření titled “A Brave New World Out of the Same Old Pieces: Property Confiscation and Distribution in Postwar Czechoslovakia”.

The article discusses the confiscation of property from German-speaking inhabitants of Czechoslovakia after World War II and its redistribution to new settlers in the Czech borderlands. It highlights how the national revolution, which resulted in the expulsion of German-speaking inhabitants from Central Europe, enabled a social revolution. The author uses the example of Liberec in northern Bohemia to illustrate how the Czech administration applied the Czech–German conflict to the ethnically diverse postwar society, resulting in discrimination against non-Czech minorities regarding property redistribution. The article also examines the shaping of postwar Czechoslovak society, emphasizing the material demands of workers and collectives, while individuals sought to attain a middle-class lifestyle through participation in property distribution. Overall, the article sheds light on the complexities of postwar society in Czechoslovakia and the impact of property redistribution on different ethnic groups.

Link to the article you can find here.

Review of the book by Michal Korhel

Karolina Kuszyk’s book “Poniemieckie” has created significant buzz since its release in Poland in 2019. Three years later, the German translation “In den Häusern der Anderen” has sparked even stronger emotions among the German audience. Our researcher, Michal Korhel, attended the author’s reading and presentation of the German version in Lüneburg and subsequently delved into the book himself. What are its strengths and weaknesses? And why should you give it a chance? Here is his review in German.

Karolina Ćwiek-Rogalska appointed the head of the Scientific Council of the Wałcz Land Museum

We already informed you that our PI, Karolina, became a member of the scientific council of the Wałcz Land Museum. We are thrilled to continue with the story, as in October all the members were officially appointed by the town’s mayor, Maciej Żebrowski, and Karolina was unanimously chosen to be the head of this body.

Congratulations and we are looking forward to future cooperation with the museum!

Karina Hoření at the largest Czech conference dedicated to public history

On 17-18 October, Karina Hoření attended the largest Czech conference dedicated to public history. This year, the conference took place in the North Bohemian town of Ústí nad Labem, which, like Liberec, where Karina is doing her field research, was an economic and cultural center of Czech Germans, which is visible in the materiality of the town. Perhaps this is also why several conference papers focused on remembering in post-displacement regions. Karina added to the discussion her paper titled: “There are Places We Cannot See: German Industrialists Villas as an Example of Research on the “Periphery”. She draws on Jacques Derrida’s ideas on “Spectres of Marx” and argued that post-German nostalgia is a Halloween costume of a fake ghost while remembering the post-1989 transformation is a real spectre that haunts Czech society today. 

Karl Marx by AI


New blog post (in Polish). Cisza archiwum, głos widma

The blog post was guest-written by Dr Izabela Mrzygłód, assistant professor at the Institute of Slavic Studies of the Polish Academy of Sciences. Izabela Mrzygłód encounters the spectre of Warsaw libraries destroyed by the Germans during World War II. It is now 80 years since the destruction of the Krasiński Library in October 1944. The author describes the losses of Polish archives and libraries resulting from German colonial policy. She listens to the silence that was left behind the loss and tries to interpret it in the context of archival turn and contemporary reflections on power and silencing in archives.

Link to the blog post you can find here.

Cisza archiwum, głos widma

Wpis blogowy gościnnie przygotowała dr Izabela Mrzygłód, adiunktka w Instytucie Slawistyki PAN/The blog post was guest-written by Dr Izabela Mrzygłód, assistant professor at the Institute of Slavic Studies of the Polish Academy of Sciences

[ENG, Polish version below] Izabela Mrzygłód encounters the spectre of Warsaw libraries destroyed by the Germans during World War II. It is now 80 years since the destruction of the Krasiński Library in October 1944. The author describes the losses of Polish archives and libraries resulting from German colonial policy. She listens to the silence that was left behind the loss and tries to interpret it in the context of archival turn and contemporary reflections on power and silencing in archives.


Spotykam widmo przy warszawskim placu Krasińskich. W Pałacu Rzeczypospolitej, pośród dopiero co udostępnionych publiczności największych zabytków piśmiennictwa polskiego, natykam się na szczątki książek i dokumentów spalonych w październiku 1944 roku. W jednej z ostatnich sal stoi urna z prochami ksiąg zebranymi z prawdziwego cmentarzyska kultury, jakim po powstaniu warszawskim stał się gmach Biblioteki Ordynacji Krasińskich przy ulicy Okólnik 9. Jedna z książek zachowała częściowo swój kształt, ale nie wiemy – i nigdy się nie dowiemy – jaki był jej tytuł. Tracąc tytuł i zawartość, straciła swoją tożsamość. Nie wiadomo też, jak długo jeszcze opierać się będzie rozpadowi  zawieszona między obecnością a utratą, żywym obiegiem kultury a śmiercią. Pomimo hibernacji w szklanym słoju, nie jest wolna od upływu czasu, na skutek mikrodrgań kruchy materiał stopniowo się osypuje i ostatni ślad po dawnych bibliotekach znika.

Urna z popiołami z gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich. Fot. Biblioteka Narodowa, zbiory POLONA

Na wpół spopielona, na wpół zastygła w swej formie przywodzi ducha utraconych źródeł, czyli niewybrzmiałą historię Polski. I przywołuje moment zachowany we wspomnieniach bibliotekarzy, który dotarli na Okólnik tuż po katastrofie, w listopadzie 1944 roku. W podziemiach, gdzie zgromadzono część najcenniejszych zbiorów, ich oczom ukazał się niesamowity widok. Jak wspominał Bohdan Korzeniewski, krytyk i historyk teatru, w czasie wojny zatrudniony w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego:

Dotarłem więc do lochu. Przy pierwszym spojrzeniu można było doznać oszałamiającej radości. Ależ – chciało się zawołać – zbiory ocalały! Leżały w grubych, różnych warstwach. Uderzał nawet jakiś porządek, którego nie zostawiliśmy maskując schron. […] Woluminy nie przylegały już tak ciasno do sklepienia, jak wówczas, kiedyśmy je układali. Bliższe podejście odkrywało sekret tych zmian. Był ohydny. Przy dotknięciu warstwy równo ułożonych egzemplarzy już nawet nie rozpadały się, ale znikały. Zbiory zetlały doszczętnie w ogniu, który musiał je trawić wolno przez wiele dni[1].

Książki-trupy zachowały jedynie zewnętrzną formę, wystarczyło je dotknąć, by rozpadły się w proch. Szczęście i nadzieja, że część zabytków, historii i zbiorowej pamięci udało się ocalić z zagłady, szybko ustąpiła więc miejsca rozpaczy i przerażeniu. Na oczach bibliotekarzy znikało dziedzictwo, klucz do przeszłości, a utrata historycznych dokumentów budziła fizyczny ból. Obserwowanie rozpadu źródeł przerażała ich opiekunów i badaczy. A nawet budziła obrzydzenie, bo to czego dotykali było martwe, i było namacalnym dowodem niemieckiej zbrodni na polskiej kulturze. 

Kolekcja obiektów, którą bibliotekarze zabezpieczyli w podziemiach gmachu na Okólniku, była najcenniejszą z cennych. Stanowiła część zbiorów, które znalazły się tam w czasie wojny. Od lipca 1940 do lutego 1941 roku Niemcy stworzyli w gmachu przy Okólniku Staatsbibliothek Warschau. W jej skład weszły zbiory: Biblioteki Narodowej, Biblioteki Uniwersyteckiej i Biblioteki Ordynacji Krasińskich, czyli bogatej biblioteki rodu Krasińskich założonej w 1844 roku,  oraz wiele księgozbiorów likwidowanych instytucji. Jednocześnie okupanci rabowali pojedyncze zabytki i kolekcje. W czasie powstania warszawskiego gmach na Okólniku wraz z częścią zbiorów spłonął. Jednak wiele ze zgromadzonych w nim zabytków, bezcennych manuskryptów, druków i nut przetrwało. Te najważniejsze źródła, które bibliotekarze specjalnie zabezpieczyli w piwnicach, zostały spalone przez Niemców już po ustaniu walk, wbrew ustaleniom aktu kapitulacyjnego kończącego powstanie. Najpewniej między 12 a 14 października 1944 roku, zniszczyło je Brandkommando, wyspecjalizowana jednostka Wehrmachtu zajmująca się systematycznym niszczeniem i wypalaniem Warszawy. Mija więc dokładnie 80 lat, od tego rozdziału kulturobójstwa, którego dopuszczali się okupanci w czasie wojny.

Fragment elewacji biblioteki przy ul. Okólnik 9, 1945 r.; zbiory POLONA

Między 1939 a 1945 rokiem niewyobrażalne straty poniosły polskie biblioteki i archiwa, zarówno te publiczne, jak i prywatne. Jak podawała Halina Łaskarzewska, straty warszawskich bibliotek wyniosły:

  • Centralna Biblioteka Wojskowa – 99% (406 000 jednostek)
  • Biblioteka Politechniki Warszawskiej – 97% (129 000)
  • Główna Biblioteka Judaistyczna przy Wielkiej Synagodze – 90% (36 600)
  • Biblioteka Ordynacji Przeździeckich – 85% (51 000)
  • Biblioteka Ordynacji Zamoyskich – 84% (100 000)
  • Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – 72% (400 000) 

Biblioteka Narodowa straciła ok. 78% swoich zbiorów [2], w tym właściwie wszystkie inkunabuły, czyli starodruki sprzed 1501 roku, czy polonika z XVI – XVIII wieku. Zginęły chociażby zbiory Stanisława Wyspiańskiego czy spuścizna Marii Konopnickiej. [3]. Zgładzone zostały biblioteki rodowe – Biblioteka Ordynacji Zamoyskich, mieszcząca się w Pałacu Błękitnym przy ulicy Senatorskiej, który podpalony został na początku powstania, oraz wspomniana Biblioteka Ordynacji Krasińskich zdeponowana na Okólniku. Z jej kolekcji rękopisów ocalało 78 woluminów z ponad 7 tysięcy, przepadło też archiwum romantycznego wieszcza Zygmunta Krasińskiego. 

Podobnie tragicznie rysowały się losy archiwów. Z Archiwum Akt Dawnych, przechowującego dziewiętnastowieczne akta z okresu Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego, ocalało zaledwie 20% akt. Archiwum Oświecenia Publicznego – instytucji gromadzącej dokumenty szkół i instytucji naukowych z XIX wieku  – spłonęło częściowo w czasie nalotów na Warszawę we wrześniu 1939 roku, a to co udało się ocalić, przepadło niemal doszczętnie w 1944 roku. Ocalały nieliczne dokumenty. Natomiast z Archiwum Akt Nowych, gromadzącego dokumentację centralnych polskich urzędów i instytucji z okresu międzywojennego, ostało się ledwie 3% zasobu – po tym, jak 3 listopada 1944 roku podpalili je niemieccy żołnierze [4].  W wojennej pożodze i procesie metodycznego niszczenia, z którego Niemcy uczynili część swojej polityki nawet w obliczu zbliżającej się klęski,  zginęły też pomoce archiwalne – spisy, inwentarze i rejestry. Po wojnie ich brak dodatkowo utrudnił  oszacowanie skali strat i odszukanie ocalałych dokumentów, które zostały wywiezione lub ukryte. Zapanowała archiwalna i biblioteczna pustka i cisza.

Wymownie opisał ją Tadeusz Makowiecki, historyk literatury i sztuki, współorganizator akcji ratowania zbiorów:

Cisza. Wszystkie okna magazynu czarne i puste. […] Bezsilni wleczemy się ciemnymi korytarzami piwnicznych suteren. W najgłębszej, wielkiej kotłowni, góra może stu skrzyń drewnianych – całkiem pustych (przygotowane do ewakuacji zbiorów). Ich jedynie Niemcy nie podpalili. Bo – po co? Stoimy oświetlając paru świeczkami sklepioną pieczarę. Wreszcie bierzemy puste skrzynie, po dwóch każdą – przydadzą się w innych bibliotekach – i powoli ruszamy. Potykając się na gruzach, przechodząc po górach cegły na wysokości I piętra, idziemy przez ulicę w milczeniu – kondukt niosący 10 długich, drewnianych skrzyń – pustych, nawet bez prochów[5].

Ta pustka i cisza stała się wyzwaniem, z którym do dziś mierzyć się muszą bibliotekarze, archiwiści i badacze, ale też rodziny, których dokumenty, książki i fotografie zostały zniszczone. Wyzwaniem jest przepracowanie tej traumy.  Wyzwaniem jest zabezpieczenie źródeł, które ocalały, i podejmowanie działań, mających uchronić polskie zbiory przed powtórzeniem losu z 1944 roku. Wyzwaniem jest prowadzenie badań nad dziejami Polski przed 1939 rokiem, gdy wiele źródeł do tych dziejów przepadło. I nawet historycy XIX i XX wieku, którzy do dyspozycji mają źródła masowe, takie jak prasa, radzić sobie muszą z brakiem podstawowych źródeł do dziejów państwa czy kluczowych instytucji. Wyzwaniem jest szukanie nowych metod i teorii, które pozwoliłyby tę traumę i ciszę przeanalizować.

Refleksję nad ciszą i praktykom uciszania przynoszą na przykład zachodnie studia nad archiwami i zwrot archiwalny, który każe inaczej spojrzeć na instytucję archiwum i same dokumenty [6]. Najczęściej badania te odnoszą się do struktur władzy państwowej, które wykluczają z archiwum lub zmuszają do milczenia narracje grup marginalizowanych lub źródła wytworzone przez niewygodnych aktorów. W dużej mierze refleksja skupia się na relacjach kolonialnych między metropoliami a dawnymi koloniami i ich społecznościami. Potęgi, takie jak Francja czy Wielka Brytania, jeszcze dziś rozporządzają archiwami i wiedzą o swoich dawnych posiadłościach, a głos Hindusów czy Karaibów pozostaje niesłyszany, bo nie mają dostępu do źródeł na swój temat. Ich własne zbiory lub tradycje zachowywania pamięci o przodkach zostały zniszczone.

A jednak mimo pewnych podobieństw przypadek polskiej ciszy do tych badań nie przystaje, podobnie jak inne przypadki środkowoeuropejskie. Uciszenie bibliotek i archiwów przez Niemców po powstaniu warszawskim wpisuje się oczywiście w schemat kolonialnej przemocy. Wszak Generalny Plan Wschodni, czyli nazistowski plan osadnictwa i germanizacji terenów Europy Środkowo-Wschodnie, był koncepcją wyrastającą z kolonializmu i myślenia w kategoriach rasistowskich, a w ideologii nazistowskiej Słowianie, w tym Polacy, umieszczeni zostali na pozycji „podludzi”. Niszczenie archiwów i bibliotek było częścią wymazywania kultury, uciszania okupowanych i pokonanych. Polityka okupantów miała na celu odebranie wspólnych kodów kulturowych, uniemożliwienie pisania własnej historii oraz zniszczenie podstaw pamięci zbiorowej, a przez to ułatwienie procesu wymazywania narodowych tożsamości. A zniszczenie dokumentacji instytucji państwowych, naukowych i kulturalnych uderzało w ciągłość polskiej państwowości. Dobra kultury i źródła historyczne stały się ofiarami totalitarnej przemocy.

Urna w Pałacu Rzeczypospolitej, fot. Izabela Mrzygłód

Nawet jednak kompletne, zachowane archiwum nie przechowuje wszystkich głosów przeszłości. A widmo książki zamkniętej w szklanej urnie przypomina nam o stracie, ale też przywołuje ducha historii Polski, która nie wybrzmiała. Nie wybrzmiała, bo zniknęła wraz ze spalonymi źródłami lub nie wybrzmiała, bo nigdy nie udzielono jej głosu. W polskich zbiorach, tworzonych zgodnie z XIX-wiecznymi standardami archiwalnymi i wyobrażeniami o historii, które koncentrowały się na wielkiej polityce i możnych rodach. Archiwa polskie odbijały w sobie imperializm XIX-wiecznych państw zaborczych – Rosji, Prus i Austro-Węgier. Pozbawionymi głosu uczestnikami historii byli członkowie klas ludowych, jak pańszczyźniani chłopi podporządkowani władzy rodów magnackich, tych samych które gromadziły cenne księgi i rękopisy. Na marginesie archiwalnych zbiorów znajdowały się głosy grup mniejszości narodowych okresu międzywojennego – Ukraińców, Żydów czy Białorusinów. Instytucje archiwalne organizowały fakty i źródła, a ramy ich zasobów decydowały o narracjach historycznych. Wielka cisza po powstaniu warszawskim nałożyła się więc na wcześniejsze przemilczenia i uciszania, a jednocześnie na zawsze uniemożliwiła próby wydobycia tych głosów.

Refleksja nad archiwum, jako instytucją, która ucisza i knebluje, a jednocześnie  sama może zostać brutalnie uciszona, daje wgląd w procesy historyczne i proces pisania historii półperyferyjnych. Półperyferii, które stoją w szczególnie ciekawej dla badaczy pozycji, w pozycji uciszanych i uciszających. Dotkniętych traumami. Widmo z Pałacu Rzeczypospolitej pyta nas więc, o jakich rzeczach-pospolitych chcemy pamiętać i komu dać głos. Jako że widmo samo funkcjonuje ponad czasem – zawieszone w teraźniejszości między obecnością a niebytem, zanurzone w rozpadzie przeszłości sięga jednocześnie w przyszłość. Pozwala na ruch zdobywania samowiedzy o wspólnocie przez powtórne rozpoznawanie zdarzeń i ustawienie ich – może? – w innym porządku.  Zachęca do wysłuchania tych, których jako wspólnota zmuszaliśmy i zmuszamy do milczenia. Puste skrzynie, wyniesione z Okólnika, możemy zapełnić ich głosami, szukając nowych źródeł wiedzy o przeszłości.  

Izabela Mrzygłód


Wykorzystane źródła i literatura

[1] Korzeniewski, B. (1993). Książki i ludzie. Warszawa: PIW, s. 113.

[2] Dane za: H. Łaskarzewska, “Straty Okólnika w czasie powstania warszawskiego i po jego upadku”

[3] Dane za Biblioteką Narodową: https://www.bn.org.pl/o-nas/zbiory-bn/zbiory-bn/rekopisy/historia; https://www.bn.org.pl/o-nas/zbiory-bn/zbiory-bn/starodruki/historia-zbiorow 

[4] Dane za: https://www.aan.gov.pl/p,12,historia

[5] Makowiecki, T., w: Walka o dobra kultury, Warszawa 1939-1945: księga zbiorowa, red. S. Lorenz, Warszawa 1970, s. 245-246.

[6] Zob. Thomas, D., and Fowler, S. The Silence of the Archive. Facet. (2017).; Michael Moss and David Thomas, eds, Archival Silences: Missing, Lost and Uncreated Archives, Abingdon: Routledge, (2021).

Migrating Objects: a workshop in Wrocław 

On October 7 and 8, a cohort of scholars interested in objects on the move gathered in the Willy Brandt Center for German and European Studies in Wrocław to discuss their findings. One of them was also Karolina Ćwiek-Rogalska who presented her initial findings on how the second generation of settlers handles the heritage of their parents who collected receipts for the formerly German properties.

It was an occasion to meet old friends, such as Anna Kurpiel and Katarzyna Maniak, who were guests at our internal seminar and were talking about their fascinating book “Porządek rzeczy”. Also, Kerstin von Lingen whom we met in Vienna, and who was one of the organizers of this meeting, presented her work in progress on the Baltic German objects in Wielkopolska and then during the flight and expulsion.

The workshop showed a wide range of topics connected to the formerly German objects in a very wide understanding of the word. Also, because of how it was organized, everyone had enough time to present and then listen to the comments, which is a scholarly practice we admire.

Workshop for future ERC grantees and meeting with ERC president Maria Leptin

During her visit to Warsaw on September 23, ERC President Maria Leptin engaged with members of the Polish government, science policy-makers, ERC grantees, and the research community. The program included the participation of ERC Scientific Council member Leszek Kaczmarek and former ERC Vice-President Andrzej Jajszczyk, alongside many ERC grantees and panel members.

Karolina Ćwiek-Rogalska was invited to speak about Spectral Recycling, providing insights into the application process and answering questions from the audience offering a brief overview of the work being conducted within the project. 

We hope that the meeting became an inspiration and motivation for potential winners of ERC grants and that soon we will be able to see more and more people in Poland who will successfully run such projects.

A day from the life of a settler: an urban game

How was it to be a settler in the early postwar years in Pomerania? Those who participated in an urban game prepared by the Wałcz Land Museum now have an idea. On September 14, the Museum invited all interested to join a cohort of new settlers. Karolina was among them, eager to observe the reactions and comments this activity would generate within the local community.

The participant observation began at the railway station, proceeded through the documentation services at the former State Repatriation Office, and included taking photographs in the oldest atelier in Wałcz, established in 1948. One of the activities involved identifying plaques that displayed German and Polish street names, and figuring out which German name had been changed to which Polish name. You might wonder if Karolina succeeded. Not only did she succeed, but she also broke the record, completing the task so swiftly that the current map was unnecessary. This is just in case you wonder what practical appliances the work on formerly German maps could have.

Eventually, all participants planted tulips in one of the town’s squares. These tulips are expected to bloom in April next year, 80 years after the first settlers arrived in Wałcz from Korzec in today’s Ukraine. We eagerly anticipate seeing how it will look in the spring!

The DNA of Wałcz: temporary exhibition in the Wałcz Land Museum

How to make objects tell the story? One way is to give them space and see what they do in particular constellations with others. This was the way the Wałcz Land Museum’s temporary exhibition on the first postwar period of the town was created. Karolina took part in preparing the exhibition, including the preparation of the descriptions and learning how to arrange objects.

The exhibition, put in a formerly German building of a public school due to the ongoing renovation of the museum, was collecting objects about different groups of the new settlers. Starting with the postwar propaganda poster and stockpiles of the items of luggage, it led to a space divided between the objects brought by people who came from the Eastern Borderlands, Siberia, and Central Poland. A separate place was devoted to people resettled during the operation Vistula, i.e. the inner resettlement in Poland in 1947. In one corner of the room, the objects belonging to soldiers were devoted: those who fought within the 1st Polish Army and came to Pomerania from the east, and those who fought in the West and were able to come to town searching for their families only later. Objects commemorating the fate of those who spent the war in concentration camps were also presented.

In summary, the exhibition tells the story of how German Deutsch Krone changed into Polish Wałcz in the 1940s. It furnishes the base for the incoming permanent exhibition, prepared by the Museum team. Karolina is also taking part in it. We hope to invite you to this exhibition soon enough!

Sprawdź innych autorów
  • Angelika Zanki
  • reddog