Czy czujesz się w pełni związany z miejscem urodzenia lub miejscem, w którym obecnie mieszkasz? Co zmienia Twoje poczucie tożsamości? To jedne z kluczowych pytań poruszanych podczas debaty „Świnoujście, Szczecin, Wałcz – tożsamość miejsca”, która odbyła się 20 lutego 2025 r. w Radiu Szczecin.
Uczestnicy, w tym nasza kierowniczka, Karolina Ćwiek-Rogalska, dyskutowali o procesie nabywania tożsamości jako doświadczenia zbiorowego i osobistego, ze szczególnym uwzględnieniem tego, kiedy i czy dzisiejsi mieszkańcy powysiedleniowych miejscowości na Pomorzu naprawdę poczuli się tam przynależni.
Marek Łuczak, komisarz policji i prezes Pomorskiego Towarzystwa Historycznego, przekonywał, że tożsamość definiuje się przez to, co budujemy poprzez nasze działania. Dla niego bycie mieszkańcem miasta oznacza przyczynianie się do jego rozwoju, a nie tylko symbole. Katarzyna Rembacka, historyczka i pedagożka, zauważyła, że regionowi brakuje lokalnych narracji historycznych. Kinga Rabińska, animatorka kultury, podkreślała, że tożsamość z definicji powinna być stała, jednak np. w Szczecinie podlega ciągłym zmianom, na które wpływają zarówno uwarunkowania globalne, jak i dynamiczna historia miasta. Karolina Ćwiek-Rogalska określiła tożsamość jako opowieść, zauważając, że mieszkańcy Pomorza mają trudności z jej narracją. Według niej proces kształtowania się tożsamości napotyka kilka przeszkód, zwłaszcza związanych z kwestią miejsca i czasu. Czy rok 1989 jest punktem zwrotnym w tożsamości regionu? A może rok 2004, kiedy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej? Marek Stelar, pisarz specjalizujący się w powieściach kryminalnych, podkreślał, że tożsamość kształtuje się poprzez osobiste doświadczenia i zauważył, że proces kształtowania się tożsamości miasta trwa. Martin Hanf, niemiecki historyk i autor podcastów, porównał sposób, w jaki ludzie w Polsce i Niemczech dyskutują i dyskutowali (lub nie) na tematy związane z II wojną światową, która była kluczowa dla rozwoju tożsamości regionalnej na Pomorzu.
Jeśli chcą Państwo dowiedzieć się więcej, mogą Państwo zobaczyć całą rozmowę na kanale YouTube Radia Szczecin.
W rozmowie w Gazeta.pl Karolina Ćwiek-Rogalska i Lidia Raś poruszają kwestie związane z wysiedleniami społeczności niemieckich i niemieckojęzycznych z Czechosłowacji po II wojnie światowej. Obejmują one tzw. „dzikie wysiedlenia”, które miały miejsce przed podpisaniem umowy poczdamskiej, a także późniejsze, bardziej zorganizowane fazy przymusowych wysiedleń. Nasza kierowniczka stara się wyjaśnić przyczyny tych wysiedleń, podkreślając coraz większą radykalizację opinii publicznej oraz ewolucję postaw społecznych i politycznych, zwłaszcza w kontekście przejęcia władzy przez komunistów w Czechosłowacji w 1948 r. Karolina omawia także kontekst historyczny stosunków czesko-niemieckich, sięgający XIX wieku, kiedy na ziemiach czeskich istniała znacząca obecność Niemców. Krótko wspomina o podobieństwach między przymusowymi wysiedleniami w Polsce i Czechosłowacji, które również są badane w naszym projekcie. Zwraca uwagę, że rządy Polski i Czechosłowacji wymieniały doświadczenia dotyczące organizacji wysiedleń.
Dla młodych badaczy promocja ich pracy i budowanie marki osobistej jest niezbędne do zaistnienia w środowisku naukowym. Nasza managerka, Angelika Zanki, zwróciła się niedawno do doktorantów pierwszego roku Szkoły Doktorskiej Anthropos (Polskiej Akademii Nauk), udzielając wskazówek, jak skutecznie promować ich działalność. Internet stał się podstawową platformą dla takich przedsięwzięć, oferując szeroką gamę możliwości tworzenia sieci kontaktów. Podkreślając znaczenie prezentacji wyników badań, nasza managerka podzieliła się także spostrzeżeniami na temat tego, czego nie należy robić, promując się zawodowo.
W tej dyskusji podkreślono, że grant Spectral Recycling jest bardzo dobrym przykładem udanej promocji w środowisku naukowym.
Serdeczne podziękowania dla uczestników spotkania za aktywność i przedstawienie świetnych pomysłów na promocję swoich działań.
Szkoła Doktorska Anthropos, zdjęcie: Angelika Zankiwidok ze Szkoły Doktorskiej Anthropos, zdjęcie: Angelika Zanki
Dzięki uprzejmemu zaproszeniu Katedry Historii Europy Wschodniej nasz badacz, Michal Korhel, przedstawił wyniki swoich badań. Na przykładzie dwóch cmentarzy – polskiego i słowackiego – pokazał podobieństwa i różnice w radzeniu sobie z niemiecką przeszłością. W dalszej części dyskusja przeniosła się z cmentarzy na inne „niemieckie duchy” nawiedzające Europę Środkowo-Wschodnią. W ten sposób Michal mógł zaprezentować całą gamę swoich odkryć z badań terenowych w Polsce i na Słowacji.
Muzeum Niemców Sudeckich, zdjęcie: Michal Korhel/Anna Kolářová
Podczas pobytu w Monachium Michal odwiedził także Muzeum Niemców Sudeckich i został oprowadzony przez przewodnika po jego stałej wystawie poświęconej historii kultury Niemców na ziemiach czeskich. Oprócz ogólnego zainteresowania prezentowanymi na wystawie obiektami i ich historiami, Michala szczególnie zaciekawiło przedstawienie przymusowego wysiedlenia Niemców sudeckich. Ponadto Michal jako jeden z pierwszych miał okazję wziąć udział w nowo wprowadzonym formacie poświęconym pamięci i ojczyźnie, podczas którego zwiedzający mieli możliwość podzielenia się swoimi historiami.
eksponaty w muzeum, zdjęcie: Michal Korhel/Anna Kolářová
część wystawy, zdjęcie: Michal Korhel/Anna Kolářová
Nasz zespół spotyka się regularnie co dwa tygodnie, aby omówić badania terenowe, teksty naukowe i literaturę. Czasami wspólnie oglądamy film, żeby przeanalizować, jak reprezentacja wypędzeń i przesiedleń jest przedstawiana w kinie czeskim, słowackim czy polskim i jakie wnioski możemy z tego wyciągnąć dla naszej pracy kulturoznawców.
Tym razem spotkaliśmy się, aby porozmawiać o Adelheidzie, filmie z 1969 roku, zrealizowanym przez jednego z klasyków czeskiego kina, Františka Vláčila, na podstawie powieści Vladimíra Körnera z 1967 roku. W naszej dyskusji skupiliśmy się przede wszystkim na tym, jak została przedstawiona materialność i na ile wpisuje się ona w stereotypowe postrzeganie Kresów jako krainy rozkładu. Poruszaliśmy także takie kwestie, jak różnice między książką a adaptacją, Czesi jako bohaterowie i sposób przedstawiania obecności Niemców.
Film po raz kolejny okazał się inspirującą podstawą do dyskusji, która może przydać się w badaniach antropologicznych i poszerzyć horyzonty.
„Wandervogel” to dający do myślenia spektakl teatralny w reżyserii Jana Mocka, wystawiany obecnie w praskim teatrze Alfred ve dvoře. Pięciu aktorów, jedna scena i jedna niemal zapomniana historia Heinza Ruthy, czeskiego nacjonalistycznego przywódcy niemieckiego z północnych Czech, który popełnił samobójstwo po oskarżeniu o homoseksualizm. Ten wpis nie jest klasyczną recenzją teatralną. Zamiast tego Karolina zastanawia się, czego możemy się dowiedzieć ze spektaklu o złożoności nacjonalizmu, tożsamości i wpływie tłumionych pragnień, rzucając światło na mniej znany aspekt historii.
Link do wpisu na blogu Karoliny Ćwiek-Rogalskiej znajdą Państwo tutaj.
[ENG, Czech version below] The essay discusses the theater play “Wandervogel,” directed by Jan Mocek at the Alfred ve dvoře theater in Prague.
Ja šek fám, še můj jasyk je němesky; a ten, kto šest v těle a topry kapát na tělo má, ten šesky mlufit hanba. (…) Švab nebo Šech! tnes to jetno. Ale ja Šech je a (…) k Šechy mi anweisovat.
Josef Jungmann, Dvojí rozmlouvání o jazyce českém,1806
A když takto (…) milenec se chová a k němu v gymnasiích a jiných místech těsně se staví (…) tu již tok onoho proudu, který Zeus nazval touhou, když Ganimeda miloval, přívalem k milenci stéká.
Platón, Faidros, přeložil G[ustav] Olivet, 1911
Zatímco se nesměle rozsvěcují světla, ještě chvíli sedíme s Karin na svých místech a povídáme si o tom, co jsme právě viděly. Sedadla nejsou pohodlná. Trochu odkazují na to, co se právě dělo na jevišti: „Wandervogel“ bylo za první republiky hnutí mládeže, které se soustředilo na psychofyzický rozvoj. Jak v hnutí, tak na scéně šlo o mladé kluky, kterým mělo cvičení a pohyb po rodném kraji napomoct stát se muži, tou solí země, na které stojí svět – možná skutečnost, že jsme právě strávily hodinu na nepohodlných dřevěných lavicích a bránily se bolesti páteře (to říkám za sebe) nám umožňuje lépe cítit ducha tohoto chlapeckého dobrodružství. Ale co jsme to právě viděly? Diskutujeme tichými hlasy a tu a tam se podíváme na jeviště dole. Roztroušené břízky a mokrá podlaha, kterou se nedávno převalila příšera vytvořená z těl mladých Wandervoglů, čtyřech herců, září v jemném červenofialovém světle. Lidé pomalu vycházejí napít se do foyer kavárny pražského divadla Alfred ve dvoře nebo postávají a povídají si.
Tak co jsme to právě viděly? „Wandervogel“ od Jana Mocka (autora konceptu, scénografie a režiséra) je představení o Heinzi Ruthovi, významném ideologovi sudetského němectví na motivy akademické knihy „Čertova zeď: Život a smrt Heinze Ruthy“ od britského historika Marka Cornwalla. Rutha, populární v meziválečném období, dneska už skoro zapomenutý, v roce 1937 spáchal sebevraždu. Mocek se dotýká jeho životopisu, kterým ale vypráví víc než jen jednotlivý příběh reichenberského politického funkcionáře. Na jevišti učinkují čtyři herci – hrají Tomáš Janypka, Matěj Šumbera, Arsenij Mikhaylov a Václav Němec – v rolích členů Wandervoglu. Wandervogel bylo sdružení mládeže a průkopníků německého skautingu, propagující rozvoj vlastenectví prostřednictvím toulek lesem a pohořím. Hnutí se odvolávalo na romantický odpor proti tomu, co s sebou přinesla modernita, mezi jiným ničení přírody a buržoazní morálce. Kromě toho máme ještě jednu postavu hranou Philippem Schenkerem. Je napůl učitelem tělocviku a napůl lektorem, který nám příběh vypráví a objasňuje, co vše vidíme, a zároveň samotným Ruthou. Svůj díl ke hraní máme i my jako publikum: nejen proto, že nám Schenker dává kolovat fotky, na kterých máme vidět Ruthu (vidíme-li, je jiná otázka) а krajinu, ve které Rutha vyrůstal. V té době Ruthu neustále sledovala československá policie a několikrát se zmiňuje, že je rovněž někde mezi námi, někde sedí. Tím pádem publikum také účinkuje, i když nám ty zmínky připadají směšné. Čím víc se ale k tomu vracím, tím víc si říkám: „čemu jsme se to smáli?”.
I když se akademický předobraz hry jmenuje „Čertova zeď”, čerta na jevišti doslova nevidíme. Název knihy vychází z toho, že Rutha, narozený nedaleko Osečné, vyrůstal v blízkosti čedičové stěny, titulní „čertovy zdi“. Kolují o ní různé legendy. Prý šlo o výsledek prohrané sázky, podle níž měl čert postavit zeď táhnoucí se od Ještědu až po Bezděz. Prý, že měla oddělit pohádané sousedy, Čechy a Němce. A to na žádost jednoho z nich, který se rozhodl, že spolu nikdy nevyjdou. Tak už raději ta kamenná zeď. U všech příběhů je patrné, že někdo někoho oklamal, někdo někoho podvedl – čert sedláka nebo sedlák čerta. Čertova zeď je plodem lži, falešného představení světa, který je ve skutečnosti mnohem komplikovanější.
Tomáš Janypka, Philipp Schenker, Matěj Šumbera, Arseniy Mikhaylov, Václav Němec ve „Wandervoglu”. Fot. Adéla Vosičková. Oficiální stranky divadla Alfred ve dvoře
Ale v Mockově představení čert není. Není ani opravdový les, kterým Wandervoglové táhnou. Čtyři kluci bloudí lesem, který není. Ubohé stromečky se dají postavit a přesunout v rámci cvičení, jsou jako větve nebo ozdoby, můžete se snažit za ně schovat, můžete se vydávat za někoho, kým nejste, za někoho, za koho se stydíte, za někoho, kým toužíte být. Protože Rutha v Mockově podání má jeden základní problém. Československá policie ho sleduje na každém kroku (a my, postavení do jejich role, sledujeme jeho monology, ve kterých „své“ kluky učí život, který je jinde). Jeho národnostní skupina žije ve státě, s kterým se neztotožňuje. Ruthu ale pronásledují především válečné vzpomínky. Právě za války si uvědomil – jak nám nejednou přečte ten učitel tělesné výchovy, lektor a trochu i Rutha samotný – že v zákopech první světové toužil položit hlavu na rameno přítele ne z čiré touhy po lidském doteku. Ruthu fascinovala blízkost s muži. A zároveň se ji bál. Při pozorném sledování není Ruthův problém v tom, že se chlapci nesoustředí na cvičení. Rutha se tváří, že je pro něj důležité sudetoněmectví žáků, ale v podstatě jde o to, že mu vedení mládežnické skupiny dovoluje chlapce zneužívat.
Rutha spáchal sebevraždu 4. listopadu 1937 ve vězení, necelý rok před Mnichovem, obviněn z „kazení mládeže“ a homosexuality. I když se za první republiky vedly diskuze o odtrestnění, homosexualita se podle zákona zděděného po Rakousku-Uhersku, trestala. Ruthův biogram na Wikipedii doprovází fotka z „Reichenberger Tagesbote“. Rutha má malý knírek a zuřivý výraz v očích, sevřené rty a dívá se někam do strany. Fotka z vězení? Uříznutý fragment něčeho většího? Skoro vidím spěchající žurnalisty, jak mezi sebou křičí něco jako: „Rychle, rychle, hned potřebujeme fotku, Rutha se ve vězení zabil”. Postava hraná Schenkerem se čím dál tím víc ztotožňuje s Ruthou. Švýcarský herec komentuje dění v odzbrojující německé češtině. Trochu Ruthu brání, trochu ho lituje, trochu se ho bojí. Oblečený do tepláků, po celou dobu představení se nesvlékne – na rozdíl od ostatních čtyř, kteří stráví skoro celé představení nazí, a to i při čtení Platónova Faidra. Nevím moc, jak vypadají české překlady řecké klasiky. V polštině, kterou Władysław Witwicki poskytl Platónovi na začátku 20. století, se veškerá erotika skrývá pod zakulacenými výrazy o „celku“ a „plnosti“, které dnešnímu čtenáři nic nevysvětlují. V představení je jasné, že Ruthovi, který si s nahými chalpci čte Faidra, jde jen o jednu interpretaci.
Překlad Platonova Faidra do čestiny z roku 1828, vytištěný švabachem. Digitální knihovna Národního muzea.
Ptám se holek: „Nezdá se vám, že Schenkerova postava svou češtinou připomíná Čecha z Jungmannova Dvojího rozmlouvání o jazyce českém”? Smějí se. Pochopitelně jen polská bohemistka mohla přijít na nápad číst nějakou zaprášenou knihu. To je taky dialog, i když méně známý než ten Platónův. Jungmann svou kritiku jazykových zvyků počátku století, uveřejněnou v „Hlasateli českém”, oblékl do formy rozhovoru mezi Čechem z minulosti, který mluví česky perfektně, poněmčeným Čechem ze záčatku 19. století, a s Němcem, který paradoxně umí krásně česky. Jeho čeština je však němčinou, je to jen hra. Po celou dobu představení pro mě Rutha zní stejně jako ten německý Čech. Jestli takhle zněla česko-německá minulost v ulicích měst a obcí, kde se nejprve Češi učili česky a po roce 1918 i Němci?
Později, když sedíme jako ostatní v kavárně, přemýšlíme, bylo-li na představení něco nehorazného či pobouřujícího – Ruthovo obžalování z homosexuality asi ne. Soustředí se Mocek především na sexualitu svých postav? Ztrácí se v tom Rutha-ideolog, Rutha-Henleinova pravá ruka, Rutha-sudetoněmecký fanatik? „Víš co”, říká tehdy Karin, „asi nás má pobouřit tahle věta, že Hitler byl velký státník”. „A že ty kluky zneužil”, dodává Sally, která vyučuje na liberecké univerzitě a na představení se přijela podívat právě z Liberce. Liberecké zastoupení je tedy početné a na zmínky o svém městě reaguje poměrně živě. Svém a ne-svém, protože jde o Liberec-Reichenberg, s tou dvojí identitou, kterou je těžké zakrýt, ačkoli československá policie sedí diskrétně někde vzadu. Nebo tam možná sedíme my, dnes těžko říct.
„Hitler byl velký státník“. To se říká ve scéně, ve které se v divadle objeví druhé divadlo: Rutha učí kluky, jak mají veřejně promlouvat. Starší herec vypráví těm mladším. Jako postavy mají přenést řeč o sudetoněmecké otázce. „Musíte to říct s citem”, říká svým studentům Rutha, s citem, aby to prošlo, zapadlo lidem do duší. Herci se snaží, používají své herecké schopnosti, ale nějak jim to tolik nevychází. „S citem a po svém”, doporučují si vzájemně, přesvědčují ostatní – mimo to taky nás, na hledišti a s důmyslnou československou policií vzadu, nebo to jsme dokonce i my sami – že to Hitler nakonec myslel dobře. Z tohoto rozměkčování fašismu mi běhá mráz po zádech. Na jevišti visí nakřivo plátno s gotickým nápisem „Burschen heraus”. To jsou slova studentské písně, nejde však především o píseň, spíš o ten švabach, aby bylo zřejmé, na co se díváme. Fašismus je v tom ale jakýsi nevydařený. Tomu se ještě můžeme smát. Mám dojem, že čím dál, tím víc se díváme na děj, který se stal náhodně: prostě, v té době a na tom místě se to stalo, protože se stát mohlo. Stejně dobře ale se to mohlo stát někde jinde. Velký státník mohl být stejně dobře někdo jiný. A stále může. Rachitické stromy plátno nezakrývají.
W styczniu Magdalena miała okazję podzielić się swoimi badaniami ze studentami historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jej zajęcia nosiły tytuł „Dziedzictwo regionów post-przesiedleniowych: kultura materialna i redefinicja przestrzeni”. Sesja stanowiła wprowadzenie do kluczowych koncepcji naszego projektu, w tym eksploracji widmontologii — teoretycznego podejścia stosowanego przez nasz zespół do badania regionów po przesiedleniach i ich transformacji.
Czerpiąc ze swoich badań, Magdalena zilustrowała koncepcje recyklingu i redefinicji, ze szczególnym uwzględnieniem przestrzeni sakralnych w Pile i Libercu. Jej prezentacja podkreśliła, jak procesy te kształtują rozumienie krajobrazów po przesiedleniach. Zajęcia obejmowały także elementy interaktywne: analizę zdjęć i materiałów z badanych obszarów. Następnie odbyła się dyskusja.
Zajęcia zapewniły wyjątkową okazję do zagłębienia się w zawiłości przesiedleń, pamięci i kultury materialnej, wyposażając ich w narzędzia umożliwiające lepsze zrozumienie trwałego wpływu procesów historycznych na współczesne przestrzenie.
Ta wzbogacająca sesja została zorganizowana we współpracy z dr. Kamilem Ruszałą z Instytutu Historii UJ, którego zaangażowanie nadało zajęciom nieoceniony wymiar interdyscyplinarny.
Z ogromną dumą i radością informujemy, iż 23 października 2024 roku odbyło się kolokwium habilitacyjne naszej kierowniczki, dr Karoliny Ćwiek-Rogalskiej. Podstawą dla wniosku o nadanie stopnia był cykl artykułów pt. „Recykling pamięci. Rola „poniemieckiej” materialności w kształtowaniu się kultur osadniczych na obszarach post-przesiedleniowych. Antropologiczne studium przypadku”. Komisja habilitacyjna jednogłośnie zawnioskowała o nadanie stopnia doktora habilitowanego, co nastąpiło uchwałą Rady Dyscypliny z dnia 25 listopada br.
Serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!
Zespół Spectral Recycling rozpoczął wewnętrzne seminaria w nowym roku 15 stycznia 2025 r. sesją czytelniczą dotyczącą książki Christiane Hoffmann „Alles, was wir nicht erinnern: Zu Fuß auf dem Fluchtweg meines Vaters” (2022). Wydanie polskie „Czego nieużyty. Pieszo śladami ucieczki ojca” w tłumaczeniu Ewy Czerwiakowskiej ukazało się nakładem Ośrodka Karta w zeszłym roku.
Niniejsza lektura należy do najnowszych relacji z przeżyć niemieckich przesiedleńców i ich dzieci. Po śmierci ojca Hoffmann zdecydowała się przejść drogą, którą jej rodzina uciekała przed Armią Czerwoną zimą 1945 roku. Wyruszając ze swojej wsi Rosenthal (obecnie Różyna) na Dolnym Śląsku, podążała śladami wypędzonych do Křižovatki w dzisiejszych Czechach, obejmującymi prawie 550 kilometrów na zachód. Podczas tej podróży starała się zbadać wpływ historii na życie jej rodziny i innych wypędzonych Niemców. Poruszyła także kwestie niemieckiej pamięci, winy i odpowiedzialności.
Nasz zespół zgłębił temat traum dziedziczonych i portretu regionów powysiedleniowych, skupiając się na Polsce i Czechach. Zastanawialiśmy się, jak podróż Hoffmann wygląda w porównaniu z naszymi własnymi doświadczeniami z pracy w terenie. Dyskusja okazała się zarówno wnikliwa, jak i wzbogacająca.