Przejdź do treści

Angelika Zanki

Zaproszenie na debatę: „To, co zostało. Doświadczanie historii w post-migracyjnej Europie Środkowej”

Data: 8 października 2025
Godzina: 18:00
Miejsce: Pracownia Etnograficzna, ul. Warecka 4/6, Warszawa

Serdecznie zapraszamy na debatę wokół najnowszego numeru czasopisma Sprawy Narodowościowe. Seria nowa, poświęconego pamięci, tożsamości i dziedzictwu w regionach doświadczonych przesiedleniami.

Numer zawiera teksty badaczy i badaczek z różnych krajów i dziedzin, analizujących, w jaki sposób społeczności lokalne w Europie Środkowej rekonstruują i reinterpretują swoją przeszłość – poprzez folklor, teatr, pomniki czy wystawy muzealne.

Dyskusja będzie koncentrować się na złożonych sposobach, w jakie historie są pamiętane, przeżywane i negocjowane w Europie Środkowej po przymusowych przesiedleniach. W ramach przygotowań do debaty publikujemy artykuły z tego numeru na naszej stronie na Facebooku. Koniecznie je sprawdźcie – znajdą tam Państwo kontekst i ciekawe spostrzeżenia!

Szczególnie zachęcamy do lektury wstępu autorstwa Michala Korhela i Karoliny Ćwiek-Rogalskiej – stanowi on wprowadzenie do głównych tematów tego numeru.

W debacie udział wezmą:

  • Kamila Fiałkowska
  • Agata Tumiłowicz-Mazur
  • Dariusz Stola

Moderacja: Karolina Ćwiek-Rogalska (nasza kierowniczka, współredaktorka naczelna Spraw Narodowościowych)

Debata będzie okazją do rozmowy o tym, jak historia jest pamiętana, przeżywana i negocjowana w post-migracyjnej Europie Środkowej. Wydarzenie jest bezpłatne i otwarte dla wszystkich – zapraszamy do udziału!

Wysiedlenia, pamięć i przynależność w Polsce i poza jej granicami. Praca Karoliny Ćwiek-Rogalskiej na łamach magazynu „Wysokie Obcasy”

W wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” dziennikarka Dorota Wodecka rozmawia z Karoliną Ćwiek-Rogalską — naszą kierowniczką projektu i autorką cenionej książki „Ziemie. Historie odzyskiwania i utraty”. Rozmowa dotyka różnorodnych doświadczeń powojennych milionów ludzi przesiedlonych na tzw. Ziemie Odzyskane, ale porusza również pytania, które badamy w naszym projekcie.

Karolina porównuje, jak te procesy wyglądały w Polsce i powojennej Czechosłowacji, a także ukazuje ich długotrwałe dziedzictwo. Jak nasze genealogie splatają się z politykami i decyzjami naszych przodków po 1945 roku? Dlaczego polscy osadnicy dekorowali niemieckie groby – zwłaszcza w pierwszych latach po wojnie, gdy w okolicy nie było jeszcze grobów ich bliskich? Jak „recykling kulturowy” kształtował nowe wspólnoty – od ponownego wykorzystania niemieckich mebli i pomników religijnych po przekształcanie miejsc pamięci wojennej w polskie miejsca kultu?

To wszystko składa się na szerokie spektrum dziedzictwa emocjonalnego, z którym mieszkańcy regionów po przesiedleniach mierzą się na co dzień.

Nowy wpis blogowy (w języku słowackim). Putovanie s duchmi. Študentský pochod Postoloprty – Žatec

W maju nasz badacz, Michal Korhel, wziął udział w marszu studenckim z Postoloprt do Žatca w północno-zachodnich Czechach, zorganizowanym ku pamięci tragicznych wydarzeń z końca maja i początku czerwca 1945 roku, kiedy to setki, a być może tysiące niemieckojęzycznych cywilów, w tym kobiet i dzieci, zostały zabite w Postoloprtach.

Podczas marszu uczestnicy symbolicznie nieśli imiona ofiar, starając się nawiązać osobisty kontakt z przeszłością i przywrócić tożsamość jednostkom, które przez długi czas pozostawały anonimowe w zapisach historycznych.

Trasa marszu wiodła przez kluczowe miejsca związane z masakrą, a całe wydarzenie naznaczone było wieloma głęboko poruszającymi momentami — w tym spotkaniem z lokalnym mieszkańcem, którego ojciec był jedną z ofiar, oraz postojami przy pomnikach stworzonych przez aktywistów.

Choć w niektórych lokalnych społecznościach nadal panuje milczenie, inicjatywy upamiętniające — często zapoczątkowane przez osoby spoza regionu — odgrywają kluczową rolę w podtrzymywaniu świadomości o tym bolesnym rozdziale historii.

Marsz był nie tylko aktem pamięci, ale również wezwaniem do rozliczenia się z historią — próbą zmierzenia się z pomijanymi i przemilczanymi aspektami przeszłości oraz nadania głosu tym, którzy przez dekady byli uciszani.

W towarzyszącym marszowi tekście Michal dzieli się swoimi refleksjami, przytacza rozmowy przeprowadzone podczas wędrówki i osadza te doświadczenia w szerszym kontekście lokalnej kultury pamięci.

Link do wpisu na blogu znajdą Państwo tutaj.

Putovanie s duchmi. Študentský pochod Postoloprty – Žatec

[ENG, Slovak version below] In May, our researcher, Michal Korhel, took part in a student march from Postoloprty to Žatec in northwestern Czechia, commemorating the tragic events of late May and early June 1945, when hundreds to thousands of German-speaking civilians – including women and children – were murdered in Postoloprty. Participants in the march symbolically carried the names of the victims, which were supposed to forge a personal connection with the past and bring faces and stories to otherwise anonymous numbers of victims. The route passed through sites associated with the massacre and was marked by powerful emotional moments, such as an encounter with a local inhabitant whose father was murdered there and stops at memorials created by activists. While some local communities remain silent, memory initiatives – often driven by outsiders – help sustain awareness of this dark chapter in history. The walk serves not only as an act of remembrance, but also as a call to historical responsibility: an effort to confront the “white spots” of memory and to amplify the voices of those long silenced. In the following text, Michal shares his impressions of the march and his conversations with its participants. At the same time, he seeks to place these new experiences within the context of the local culture of memory.


Postoloprty sú neveľké mesto na severozápade Čiech, ktoré sa na prvý pohľad nijako neodlišuje od iných podobných miest. Pôsobí skôr ospalo až trochu nudne. Bežný návštevník by si pravdepodobne ani neuvedomil, že ide o miesto, kde začiatkom júna 1945 došlo k najväčšiemu masakru civilného nemecky hovoriaceho obyvateľstva na území Československa. Po skončení druhej svetovej vojny boli do miestnych kasární a internačného tábora sústredení nemeckí obyvatelia mesta, ako aj Nemci z neďalekého Žatca a okolitých obcí. Medzi nimi sa nachádzali aj českí členovia národnostne zmiešaných rodín či nemecky hovoriaci Židia. Veľká časť z nich – vrátane žien a detí – bola popravená príslušníkmi československej armády a pochovaná v masových hroboch v rôznych častiach mesta. Počas vyšetrovania v roku 1947 boli niektoré z týchto hrobov odkryté a exhumovaných bolo celkovo 763 tiel. Keďže všetky hroby neboli odkryté, skutočný počet obetí postoloprtského masakru je určite vyšší – podľa niektorých odhadov môže dosahovať až niekoľko tisíc.[1]

Výsledky vyšetrovania masakru v Postoloprtoch boli posudzované v zmysle zákona č. 115/1946 Zb. „o právnosti jednání souvisících s bojem o znovunabytí svobody Čechů a Slováků“ a všetci zodpovední ostali na slobode.[2] To sa nezmenilo ani po nástupe Komunistickej strany Československa k moci v roku 1948, a téma postoloprtského masakru bola bagatelizovaná ako spravodlivá odplata za nemecké zločiny počas okupácie českých krajín a postupne vytlačená z verejného priestoru. Nežná revolúcia v roku 1989 síce umožnila prístup k archívnym materiálom a ich vedeckú analýzu, no trvalo ďalších dvadsať rokov, kým padlo rozhodnutie zriadiť obetiam masakru pamätné miesto na postoloprtskom cintoríne.[3] Jeho vznik inicioval predseda Nadačného spolku Saaz/Žatec Otokar Löbl. Počas diskusií o vzniku pamätnej tabule z nej zmizlo slovo „masaker“, ako aj zmienka o nemeckej národnosti väčšiny obetí. Nakoniec je venovaná „všem nevinným obětem postoloprtských událostí května a června 1945“. Týmto krokom mala byť z pohľadu mesta Postoloprty celá problematika spomienky na povojnový masaker symbolicky uzatvorená.[4]

Pomník „obetiam postolprtských udalostí mája a júna 1945“ na cintoríne v Postoloprtoch. Foto: Michal Korhel

Už počas vzniku tohto pamätného miesta sa však ukázala existencia viacerých pamäťových spoločenstiev v súvislosti s povojnovou históriou mesta. Tieto spoločenstvá sa nachádzali priamo v Postoloprtoch, ale aj v rámci celého Česka a v Nemecku. Svojimi dopismi vznik pamätnej tabule na cintoríne pripomínali, vítali alebo odsudzovali.[5] V dvoch prípadoch dokonca vznikli nové pamätné miesta, ktoré v Postoloprtoch stoja dodnes. V tom istom roku ako vzniklo pamätné miesto na cintoríne postavili občianskí aktivisti Petr Zemánek a Zdeněk Černý v Levonickej bažantnici pri Postoloprtoch – na mieste jedného z masových hrobov – kríž s pamätnou doskou. Obaja nepochádzajú z Postoloprt, ale v 80. rokoch minulého storočia tam absolvovali povinnú vojenskú službu. Až neskôr sa dozvedeli, čo sa tam po vojne odohralo. Pamätné miesto zriadili v rámci vlastného procesu vyrovnávania sa s masakrom a zároveň ako prejav nesúhlasu s pamätnou tabuľou na cintoríne, s ktorou – najmä pokiaľ ide o miesto a text – neboli spokojní. Na vlastnej pamätnej tabuli označili povojnový masaker za „‘democidu‘ místního německého obyvatelstva“.[6]

Pomník „zbytočným obetiam 1945“ v Levonickej bažantnici pri Postoloprtoch. Foto: Michal Korhel

Ďalší pomník, v reakcii na pamätné miesto na cintoríne, vznikol v centrálnej časti mesta z iniciatívy Klubu českého pohraničia, ktorý je ideologicky blízky Komunistickej strane Čiech a Moravy, nástupkyni Komunistickej strany Československa. Ten postoloprtský masaker popiera a pomníkom venovaným „uctění obětí mnichovské zrady, vyhnání více než 250 tisíc Čechů z jejich domovů v českém pohraničí,“ zdôrazňuje obraz Nemcov ako páchateľov.[7]

Pomník „už nikdy viac Mníchov“ v Postoloprtoch. Foto: Michal Korhel

V Postoloprtoch dnes panuje zdanlivo pokojná atmosféra. Vyššie uvedené miesta pamäti však poukazujú na to, že sa tam niečo stalo – niečo, čo miestna spoločnosť nechce úplne priznať. Svedčí o tom predovšetkým nápis na pomníku na postoloprtskom cintoríne, ktorý všeobecne hovorí o „udalostiach mája a júna 1945“ a nekonkretizuje o čo presne išlo. Niektorí miestni o tom nechcú hovoriť, iní sa za to hanbia.[8]

Avery Gordon vo svojej práci Ghostly Matters používa pre spoločensky potlačené alebo neviditeľné prítomnosti, ktoré napriek tomu naďalej ovplyvňujú súčasnosť – ako napríklad postoloprtský masaker – metaforu ducha a strašenia (haunting). Minulosť sa prostredníctvom ducha dostáva do prítomnosti a žiada byť uznaná.[9] Sú to práve spomínané miesta pamäti, ktoré sú priestorom, kde duchovia žiadajú vypočutie, kde nám hovoria: „Niečo tu nie je v poriadku.“ Táto „duchovná“ prítomnosť neumožňuje tiché zabudnutie či vytesnenie, ale vyzýva k reflexii a zmene. V kontexte Postoloprt teda „strašenie“ nie je len metaforou, ale skutočnou spoločenskou dynamikou, ktorá vedie k opätovnému vyvolávaniu minulej traumy do súčasného diskurzu a pamäti.

Od roku 2022 sa na trase medzi Postoloprtmi a Žatcom koná študentský pochod. Jeho štvrtý ročník sa uskutočnil 27. mája 2025. V nasledujúcom texte sa bližšie pozriem na to, akú úlohu zohráva táto forma pamäťového aktivizmu v rámci „strašenia“ v Postoloprtoch.

Príchod účastníkov pochodu na miesto, kde kedysi stáli kasárne v Postoloprtoch. Foto: Michal Korhel

Z postoloprtského námestia sa účastníci pochodu presunuli na miesto, kde kedysi stáli kasárne. Po vojne v nich bola zadržiavaná a usmrcovaná časť nemecky hovoriaceho obyvateľstva. Počas obdobia socializmu kasárne naďalej slúžili svojmu pôvodnému účelu a v rámci povinnej vojenskej služby sa v nich vystriedalo mnoho mužov. Ako je uvedené vyššie, jedným z nich bol aj Petr Zemánek, ktorý sa počas svojho pobytu v postoloprtských kasárňach údajne dostal do kontaktu s ľudskými pozostatkami zavraždených Nemcov. Ukázal mu ich iný vojak, ktorý ich našiel v teréne kasární. Táto skúsenosť ho primäla začať sa zaoberať témou postoloprtského masakru. Neskôr sa aktívne zapojil do pripomínania jeho obetí a začal organizovať putovanie z Postoloprt do Žatca.[10]

Budovy postoloprtských kasární neskôr prešli do súkromného vlastníctva. Objavovali sa rôzne návrhy na ich využitie – od múzea až po ubytovanie pre seniorov. Snaha Petra Zemánka a jeho kolegu Zdeňka Černého o osadenie pamätnej tabule, ktorá by pripomínala temnú minulosť tohto miesta, však bola vlastníčkou kasární zamietnutá.[11] Kasárne boli nakoniec v roku 2017 zbúrané. Na ich mieste mala vyrásť obytná štvrť, no dodnes tam ostáva len prázdna plocha, kam miestni chodia venčiť psov a kde sa deti hrávajú na pieskovisku.

Hneď na začiatku putovania sa tak odohrala scéna vyvolávajúca zmiešané pocity – na mieste bývalých kasární sa účastníci pochodu stretli s deťmi, ktoré sa hrali tam, kde sa pred 80 rokmi odohrali tragické udalosti.

Organizátor pochodu Petr Zemánek (vpravo) sa prihovára účastníkom pochodu, ktorí majú na sebe pripnuté kartičky s menami obetí postoloprtského masakru. Foto: Michal Korhel

Účastníci putovania mali už od začiatku svojich „nemeckých duchov“, ktorí ich symbolicky sprevádzali počas celého pochodu. Organizátor prišiel s nápadom pripraviť kartičky s menami obetí, ktoré si účastníci pripli na viditeľné miesto. Nielenže sa tak anonymné čísla premenili na konkrétnych ľudí, ale niektorí účastníci sa s obeťami povojnového násilia aj osobnejšie stotožnili. Svedčí o tom aj spôsob, akým si jednotlivé mená vyberali – niektorí podľa rovnakého veku či podobného mena, iní podľa povolania, ktoré im bolo blízke.[12] Týmto spôsobom vznikalo symbolické puto medzi prítomnosťou a minulosťou, ktoré viacerých účastníkov viedlo k zamysleniu nad osudmi svojich rovesníkov spred 80 rokov.

Keďže však účastníci okrem mena, veku, pohlavia a povolania nemali viac informácií o živote obetí v čase vojny, mohlo takýmto spôsobom zároveň dochádzať k ich idealizácii. Účastníci tak nekriticky preberali časť česko-nemeckej minulosti bez toho, aby bola daná do širšieho kontextu okupácie a druhej svetovej vojny. Aj obete masakru mohli totiž v období okupácie českých krajín nacistickým Nemeckom profitovať zo svojej nemeckej národnosti, udávať susedov alebo využívať židovský majetok. To, samozrejme, neznamená, že neboli obeťami, ale dochádza tu k zjednodušovaniu problematiky Nemcov ako výlučne páchateľov alebo výlučne obetí.[13]

Nosením kartičiek s menami obetí sa účastníci v kontexte „strašenia“ stali akýmisi médiami pri vyvolávaní nemeckých duchov. Prostredníctvom kartičiek sa strašenie materializovalo – neviditeľné sa stalo viditeľným.

Účastníci pochodu prechádzajú popri základnej škole v Postoloprtoch. Foto: Michal Korhel

Pochod pokračoval popri neďalekej škole, ktorá na tom istom mieste, neďaleko kasární, stála už v roku 1945. Práve v jej tesnej blízkosti sa nachádzalo popravisko, ako aj jeden z masových hrobov obetí, ktorý vyšetrovacia komisia odkryla o dva roky neskôr.[14]

Podobne ako iné školy v regióne, aj postoloprtská škola dostala pozvánku zúčastniť sa putovania do Žatca.[15] Nikto z nej však nakoniec neprišiel. Na druhej strane sa po prvý raz zapojili žiaci z gymnázia a základnej školy v Žatci. V rozhovoroch s učiteľmi a učiteľkami, ktorí sa pochodu zúčastnili aj so svojimi žiakmi, bolo zrejmé, že téma násilia voči nemecky hovoriacemu obyvateľstvu po skončení druhej svetovej vojny nie je priamo súčasťou učebných plánov, no keďže ide o súčasť regionálnych dejín, vyučujúci ju môžu zaradiť do výučby. Väčšina žiakov a žiačok, ktorí sa pochodu zúčastnili, už mala o udalostiach spred 80 rokov určité vedomosti. Z pohľadu učiteľov a učiteliek je počas vyučovania pre nich ťažké zistiť, čo si žiaci z hodín skutočne odnesú. V prípade tých, ktorí sa zúčastnili putovania, však jeden z učiteľov skonštatoval: „Ten pochod je emoce… vy zapomenete letopočty, ale emoce zůstane.“[16]

Stretnutie s Waltrom Urbanom, ktorého otca zastrelili v Postoloprtoch. Foto: Michal Korhel

Emócie u účastníkov putovania vyvolávali predovšetkým situácie, pri ktorých sa „strašenie“ zviditeľňovalo. To sa stávalo na miestach, kde boli v roku 1945 obete masakru väznené, popravené alebo pochované. Ako sami usúdili, pre viacerých účastníkov bolo zároveň silným emotívnym momentom stretnutie s mužom, ktorého otca v Postoloprtoch popravili.[17] Pochod prechádzal popri jeho záhrade a – tak ako každý rok – aj tentoraz sa s účastníkmi privítal a podelil sa s nimi o niektoré zo svojich spomienok. Keď prišiel o otca, mal len dva a pol roka a nerozumel tomu, čo sa stalo. Ako dieťa zo zmiešanej česko-nemeckej rodiny v Postoloprtoch zostal, hoci – ako sám priznáva – nemal to jednoduché.[18] Pre účastníkov pochodu sa stal akýmsi sprostredkovateľom medzi ich svetom a svetom minulosti, medzi prítomnosťou a duchmi tých, ktorí tam zahynuli. Keďže jeho rodina bola priamo zasiahnutá tragickými udalosťami, patrí dnes už medzi posledných, ktorí o nich môžu rozprávať z vlastnej skúsenosti.

Krátka prestávka pri kríži v Levonickej bažantnici za Postoloprtami. Foto: Michal Korhel

Pocity úzkosti u niektorých účastníkov vyvolávalo miesto v Levonickej bažantnici, nachádzajúce sa hneď za Postoloprtmi. Práve tam sa nachádza čiastočne neodkrytý masový hrob.[19] Tu postavili Petr Zemánek a Zdeněk Černý v roku aj spomínané pamätné miesto – kríž s pamätnou doskou. Pomník sa nachádza na mieste, ktoré svojou polohou – neďaleko vedľajšej cesty a zároveň v lesnom poraste – pôsobí svojsky až strašidelne. Túto atmosféru dotvára predovšetkým fakt, že v okolí sú pochované obete masakru. Jeden z účastníkov dokonca priamo poznamenal, že by na tom mieste nechcel byť sám.[20]

Rozhovory na ceste medzi Postoloprtmi a Žatcom. Foto: Michal Korhel

Počas pochodu bolo viacero úsekov, keď sa kráčalo celé kilometre bez plánovaného zastavenia. Bol to ideálny čas na rozhovory a reflexiu o minulosti a jej presahoch do prítomnosti. Mnohí účastníci premýšľali nad tým, ako to na týchto miestach vyzeralo pred 80 rokmi, a snažili sa predstaviť si, čím si museli prejsť Nemci, ktorých vtedy viedli do Postoloprt. V tomto kontexte často zaznievala potreba uvedomiť si a vážiť si, v akých podmienkach žijeme dnes.[21]

Pre mňa ako výskumníka to zároveň predstavovalo priestor, kde som sa mohol účastníkov pýtať na ich motiváciu zúčastniť sa pochodu, na ich dojmy, význam mien, ktoré nosili na kartičkách, či na ich vnímanie súčasnej pamäti týkajúcej sa povojnového násilia. Pod podmienkou anonymity som nahrával rozhovory so žiakmi, ich učiteľmi, ako aj s ďalšími účastníkmi putovania.[22] Zároveň som im mohol odpovedať na otázky týkajúce sa môjho výskumu a práce historika.

Prestávka na zámku Stekník. Foto: Michal Korhel

Približne v polovici putovania sme sa zastavili na zámku Stekník. Účastníci pochodu sa tu mohli občerstviť a načerpať sily na zvyšok cesty. Práve na tomto mieste svoju púť ukončila drevená socha, vytvorená umeleckým rezbárom Štěpánom Pěnkom, ktorú počas cesty do Stekníka niesli striedavo viacerí „pútnici“. Socha bola vytvorená ako symbol bezmenného hrdinu – presnejšie hrdinky. Inšpiráciou na jej vznik bol príbeh o malom chlapcovi, ktorý sa ráno po popravách objavil nahý na námestí v Žatci. Údajne vykrikoval, že sa v Postoloprtoch deje niečo strašné, a vzápätí ho priamo na mieste zastrelili.[23]

Drevená socha „bezmennej hrdinky“ v kaplnke zámku Stekník. Foto: Michal Korhel

Ženská podoba sochy nie je náhodná – má symbolizovať aj utrpenie žien, ktoré boli počas pobytu v Postoloprtoch vystavené sexuálnemu násiliu. Pôvodne mala byť socha umiestnená v kostole Nanebovzatia Panny Márie v Postoloprtoch. Proces jej prijatia bol však natoľko komplikovaný – sprevádzaný rôznymi podmienkami a neistým výsledkom – že bola napokon oslovená kastelánka zámku Stekník. Tá súhlasila s umiestnením sochy v zámockej kaplnke. Socha sa tak podľa nej a organizátora pochodu stala aj symbolickým pomníkom pre nemecky hovoriacich obyvateľov obce Stekník, ktorí boli zavraždení v Postoloprtoch.[24]

Putovanie cez chmeľové polia v okolí Žatca. Foto: Michal Korhel

Časť pochodu viedla aj cez chmeľové polia, ktoré sú typické pre Žatec a jeho okolie. Krajina žateckého chmeľu je dokonca od roku 2023 zapísaná do Zoznamu svetového dedičstva UNESCO. Podľa Zemánka práve toto zviditeľnenie mesta Žatec v porovnaní s Postoloprtami podnietilo miestnych obyvateľov viac sa zaoberať vlastnou históriou – vrátane jej problematických a bolestivých aspektov.[25]

Je však otázne, nakoľko táto interpretácia úplne zodpovedá skutočnosti. Na jednej strane o tom svedčí nielen vyššia účasť žateckej verejnosti na pochode, ale aj následná spomienka v centre Žatca spolu s modlitbou na uctenie si Nemcov vyhnaných z mesta po vojne a usmrtených v Postoloprtoch, ktorej sa zúčastnil aj primátor mesta. Spomienka nebola súčasťou študentského pochodu a organizoval ju Žatecký okrášľovací kolektiv. Niekoľko dní po pochode bola odhalená aj nová pamätná doska na miestnom cintoríne. Pripomína pamiatku „bývalých sousedů, kteří zde v Žatci a okolí ztratili po válce v roce 1945 své domovy a mnozí z nich i své životy“. Samotný proces vzniku tejto pamätnej dosky však nebol jednoduchý a v niečom pripomínal aj zložité okolnosti vzniku pamätníka na cintoríne v Postoloprtoch. Aj v tomto prípade zaznievali hlasy – vrátane niektorých predstaviteľov mesta – že nie je potrebné túto časť histórie znovu otvárať.[26] Preto je možné predpokladať, že aj v Žatci existuje viacero pamäťových spoločenstiev. Niektoré z nich sa postoloprtským masakrom zaoberať nechcú.

Námestie slobody v Žatci – cieľ pochodu. Foto: Michal Korhel

Po niečo vyše piatich hodinách a prejdených takmer 20 km začali účastníci pochodu postupne prichádzať na žatecké námestie, kde bolo pred 80 rokmi sústreďované nemecky hovoriace obyvateľstvo mesta a odkiaľ museli odísť do Postoloprt. Študentský pochod sa koná v opačnom smere. Podľa Zemánka mali byť týmto spôsobom tí, ktorí v roku 1945 zahynuli alebo prešli utrpením, symbolicky vrátení do pôvodného stavu – bez utrpenia.[27]

Pochod tak predstavuje nielen akt pripomínania, ale aj formu spoločenského dialógu o bolestivej minulosti, ktorá zostáva stále predmetom sporov a rôznych interpretácií. Je to spôsob, akým sa súčasní ľudia snažia vyrovnať s nevysporiadanou históriou a ponúknuť priestor na otvorené rozhovory o tom, čo sa stalo a prečo je dôležité si tieto udalosti pamätať.

Koncept „duchov” postoloprtského masakru, ako ho definuje Avery Gordon, slúži ako metafora pre nevyriešené traumy minulosti, ktoré naďalej ovplyvňujú jednotlivcov, komunity aj širšiu spoločnosť. Ich prítomnosť sa neobmedzuje len na fyzické pamätné miesta, ale prejavuje sa aj v kolektívnej pamäti, v rodinných spomienkach, v kultúrnych a politických diskurzoch či v každoročných spomienkových podujatiach. Títo „duchovia“ minulosti poukazujú na potrebu otvoreného a kritického prístupu k dejinám, ktorý presahuje selektívne výklady a ideologicky podmienené interpretácie.

Kartičky s menami obetí, ktoré nosili účastníci pochodu, sa symbolicky vrátili naspäť do Žatca. Foto: Michal Korhel

Študentský pochod z Postoloprt do Žatca predstavuje konkrétny príklad pamäťového aktivizmu, ktorý môže slúžiť ako nástroj pre posilňovanie medziľudského a medzinárodného porozumenia v kontexte historicky podmienených konfliktov. Má potenciál pre formovanie nových naratívov, ktoré by mohli prekročiť zjednodušené kategórie obetí a páchateľov a podporiť nuansovanejšie, empatickejšie a analytickejšie spracovanie minulosti. Avšak nadmerná a nekritická idealizácia obetí môže v tomto smere pôsobiť kontraproduktívne, pretože bráni otvorenej reflexii zložitosti minulých udalostí a vedie k reprodukcii čiernobielych interpretácií. Tým sa môže narušiť schopnosť kolektívneho spracovania traumy a oslabiť potenciál dialógu medzi rôznymi pamäťovými komunitami. Pre zmierlivý a konštruktívny pamäťový aktivizmus je preto nevyhnutné zachovať kritický odstup, podporovať pluralitu perspektív a zároveň citlivo narábať s emocionálnym a morálnym rozmerom historickej skúsenosti.

Michal Korhel


[1] Padevět, J. (2025). Postoloprty: Příběh vražd, které nikdo nenařídil, nikdo nespáchal a nikdo nevyšetřil. Praha, s. 142 a Staněk, T. (2005). Poválečné „excesy“ v českých zemích v roce 1945 a jejich vyšetřování. Praha, s. 127-128.

[2] Staněk, s. 126.

[3] Drda, A. Pomník „postoloprtským událostem.“ Český  rozhlas, 09.11.2009, https://plus.rozhlas.cz/adam-drda-pomnik-postoloprtskym-udalostem-7806196.

[4] Korhel, M. (2023). Erinnerungskultur im Wandel? Tschechische Orte der Erinnerung an die antideutsche Nachkriegsgewalt. Zeitschrift für Ostmitteleuropa-Forschung 72 (3), 377-409, https://doi.org/10.25627/202372311392, tu s. 390-391, 396 a rozhovor so zástupcami mesta Postoloprty, vedený Michalom Korhelom 2.12.2021 v Postoloprtoch.

[5] Korhel, s. 401-402.

[6] Tamže, s. 394 a 399.

[7] Tamže, s. 402.

[8] Stratilík, O. „Nechte to spát!” I po 80 letech je v české Srebrenici divoké vraždění zakázané téma. Aktuálně.cz, 29.6.2025, https://zpravy.aktualne.cz/domaci/nechte-to-spat-ani-po-80-letech-se-ceska-srebrenica-nevyrovn/r~6c81e49e4de011f09af20cc47ab5f122/.

[9] Gordon, A. (1997). Ghostly Matters. Haunting and the Sociological Imagination. Minneapolis, Minn.

[10] Rozhovor s Petrom Zemánkom, vedený Michalom Korhelom 11.9.2021 v Točníku.

[11] Tamže.

[12] Rozhovory s účastníkmi pochodu, vedené Michalom Korhelom 27.5.2025 počas pochodu Postoloprty – Žatec.

[13] Moeller, R. (2005). Germans as Victims? Thoughts on a Post—Cold War History of World War II’s Legacies. History and Memory 17 (1-2), 145-194. Ku kontextu ohľadom Postoloprtov pozri napr. Pehr, M. (2024). Postoloprty v neklidných dobách. 1900-1945. Louny.

[14] Padevět, s. 197-198.

[15] Rozhovor s Petrom Zemánkom, vedený Michalom Korhelom 27.5.2025 počas pochodu Postoloprty – Žatec.

[16] Rozhovory s účastníkmi pochodu.

[17] Tamže.

[18] Rozprávanie Waltra Urbana účastníkom pochodu 27.5.2025 v Postoloprtoch.

[19] Rozhovor s Petrom Zemánkom, 27.5.2025. K exhumáciám pozri Padevět, s. 196-197.

[20] Anonymný rozhovor, vedený Michalom Korhelom 27.5.2025 počas pochodu Postoloprty – Žatec.

[21] Rozhovory s účastníkmi pochodu.

[22] Použité rozhovory so žiakmi a žiačkami mladšími ako 18 rokov boli vedené v prítomnosti zodpovedných vyučujúcich.

[23] Rozhovor s Petrom Zemánkom, 27.5.2025.

[24] Tamže.

[25] Tamže.

[26] Anonymný rozhovor (a dodatočná korešpondecia), vedený Michalom Korhelom 28.5.2025 v Žatci.

[27] Rozhovor s Petrom Zemánkom, 27.5.2025.

Nowy artykuł. Memory-making and Vampire-hunting: A Hauntological Study of the “Recovered” Pomerania in the 1950s

W najnowszym numerze Zeitschrift für Slawistik znajduje się artykuł autorstwa Karoliny Ćwiek-Rogalskiej pt. „Memory-making and Vampire-hunting: A Hauntological Study of the ‘Recovered’ Pomerania in the 1950s”.

Artykuł przedstawia, w jaki sposób zarządzano pamięcią i materialnością na Ziemiach Odzyskanych — terenach włączonych do Polski po 1945 roku — na przykładzie studium przypadku z Pomorza Środkowego. Autorka zestawia powieść Drakula Brama Stokera z biurokratycznymi dokumentami z 1958 roku dotyczącymi handlu kamieniami nagrobnymi z dawnych niemieckich cmentarzy w okolicach Koszalina. Badanie ukazuje, jak władze lokalne i centralne PRL mierzyły się z prawnymi, politycznymi i symbolicznymi wyzwaniami związanymi z dziedzictwem niemieckim. Poprzez analizę napięć między odgórnymi dyrektywami z Warszawy a lokalnymi interpretacjami, artykuł rzuca światło na szersze procesy kształtowania pamięci po II wojnie światowej i sporną spuściznę niemieckiej kultury materialnej w latach 50.

Link do artykułu znajdą Państwo tutaj.

Nowy wpis blogowy (w języku polskim). Erinnerungen, czyli wspomnienia

Autorką wpisu gościnnego na blogu jest Karolina Gembara – artystka wizualna i badaczka, urodzona i wychowana w Ząbkowicach Śląskich w rodzinie przesiedlonej z różnych części dzisiejszej Ukrainy.

Przypadkowe odkrycie torby wypełnionej starymi fotografiami skłoniło autorkę lipcowego wpisu do poruszającej refleksji nad pamięcią, dziedzictwem oraz skutkami powojennych przesiedleń.

Odnalezione zdjęcia – portrety ślubne, marginalne notatki, rzadkie ujęcia z czasów wojny – odsłoniły historię polskich i niemieckich losów, naznaczoną milczeniem, stratą i emocjonalną złożonością. Wśród nich znalazł się album zatytułowany „Erinnerungen” (Wspomnienia), prawdopodobnie niegdyś należący do wysiedlonej niemieckiej rodziny, który postawił ważne pytania o symboliczne zawłaszczenie, żałobę i trud życia z rzeczami, które są jednocześnie nasze i nie nasze.

Link do wpisu na blogu znajdą Państwo tutaj.

Erinnerungen, czyli wspomnienia

Wpis blogowy gościnnie przygotowała Karolina Gembara, artystka wizualna, badaczka, urodzona i wychowana w Ząbkowicach Śląskich w rodzinie przesiedlonej z różnych części dzisiejszej Ukrainy. / The blog post was guest-written by Karolina Gembara, a visual artist, researcher, born and raised in Ząbkowice Śląskie in a family resettled from various parts of today’s Ukraine.

[ENG, Polish version below] A random discovery of a bag filled with old photographs led the author of this month’s post into a deeply personal meditation on memory, inheritance, and postwar displacement. Family archives, fragments of German and Polish pasts intertwined with each other with wedding pictures, side notes, and rare war photos, and revealed layers of loss and silent violence embedded in material traces. The discovery of a photo album marked Erinnerungen (Memories), likely once belonging to a displaced German family, opened up questions of symbolic appropriation, mourning, and the ambivalent intimacy of living with things that are both ours and belonging to someone else’s.


Reklamówka z podobizną Myszką Miki wpadła w moje ręce zaledwie kilka lat temu. Wtedy myślałam, że widziałam już wszystkie rodzinne archiwa. Z jednej i drugiej kresowej strony – z podbuczackich wsi — Barysza i Podzameczka oraz z Czernichowa, i z polskiej Centrali. Że wszystko, co cenne i przydatne, już przeszło przez moje ręce.

I tu muszę wyznać: pragnę tych rzeczy tak bardzo, że zawłaszczam je sobie, kiedy nadarzy się ku temu okazja. Okazja numer jeden to śmierć babci Michaliny, a więc likwidacja jej rzeczy, porządkowanie, wynoszenie, oddawanie. Kto chciał, ten załapał się na coś sentymentalnego. Schowałam worek ze zdjęciami zawczasu, bo przecież nikomu nie były bardziej potrzebne niż właśnie mi. Znałam te czarno-białe fotografie z chrztów, ślubów i pogrzebów, ale chciałam je mieć w domu, przy sobie. Będę je studiować i doceniać bardziej niż ktokolwiek z rodziny — myślałam — za dużo już rzeczy się zmarnowało, przepadło, zniszczało. Okazja numer dwa to śmierć babci Adeli. Nigdy nie dzieliła się fotografiami, nie wiedziałam nawet, że istnieją — miałyśmy zresztą słabszy kontakt i nie przyszło mi do głowy, żeby jako dzieciak buszować w jej szafie. No więc wybłagałam od rodziny tę odnalezioną w jej rzeczach reklamówkę. Niby na tymczas, ale jest ze mną już 5 lat i nikt się o nią nie upomniał.

Jestem niesamowicie chytra na pamiątki rodzinne. Wszystkie historie, które słyszałam od dziadków w dzieciństwie, były o utracie. O utracie domu, rodziców, psa, zdrowia, brata, sukienek, pościeli, nadziei. A potem, gdy już zamieszkali na Ziemiach Zachodnich, o potencjalnych, ale jednak nieodnalezionych skarbach po Niemcach. No więc gdzie są te meble, co tu stały, jak przyjechali? W kurniku. Dziadek zrobił z nich zagródkę dla brojlerów. A te niemieckie książki, co to się nimi bawiliśmy na strychu? Wörterrr-bucchhhh! Dawno spalone. Dlatego, gdy już trochę podrosłam i zrozumiałam, ile straciłam, zaczęłam łapczywie zbierać, chyba nawet zabierać. Tęskniłam do rzeczy z tamtych dawnych czasów, choćby były „nie nasze”, bo przecież rzeczy są dowodem jakiejś ciągłości.

Reklamówka z Myszką Miki dała mi ich bardzo dużo: znana mi już narracja wizualna, a więc chrzty, śluby, pogrzeby. Czasem zdjęcia grupowe, bo fotograf przyjechał, przechodził akurat. Na wsi nie było za dużo okazji do fotografowania się, poza tymi, które wiązały się z obecnością księdza. Rozpoznaję twarze, młodziutka Adela z najstarszym synem Zbyszkiem, moim tatą. Obojga już nie ma. Krowy, dom, sad, czasem jakaś pocztówka ze Lwowa. Są też laurki na Dzień Babci i dużo świstków papieru, daty wizyt lekarskich, odcinki emerytury z KRUS-u i skierowania wypisane ręcznie: leczenie radiologiczne.

fotografia przedstawiająca album rodzinny autorki, fot. Mika Nechyporenko

Jest też i album. Od razu rozpoznaję jego funkcję: płócienna okładka, poziome ułożenie, jakiś sznureczek przy grzbiecie. I tłoczenie na okładce, którego nie rozpoznaję: Ehrinnerungen. Coś z niemieckiego, wspomnienia, czy coś podobnego. Nie przeleciała mi wówczas przez głowę żadna fabularna myśl: że oto babcia była jednak jakoś „zniemczona”, że oto zaraz jakaś wielka tajemnica ujrzy światło dnia. Zaczęłam wertować z przekonaniem, że to nie moje, ale że mam prawo. Na wewnętrznej okładce napis drukowanymi literami „RAD” i numer: 11/111. Obok, również na okładce, miniaturowe zdjęcie kobiety, mniejsze niż do dokumentu, wielkości naparstka. Przerwane na pół, ale przyklejone, w wyniku czego jej twarz nosi grymas. Ktoś się rozmyślił albo naprawił czyjś błąd. Tak czy inaczej dziwne, bo miejsce na zdjęcia jest dalej, na czarnej tekturze. Może to właścicielka? Kto i dlaczego chciał ją z tego tytułowego miejsca usunąć? Pierwsza strona dość zagadkowa: bardzo stare zdjęcie, ale to jego kopia, taka błyszcząca. Starzy ludzie, chyba biedni, pan z długim wąsem, pani w chustce. I gromadka dzieci na tle drewnianej chaty. Rozpoznaję w końcu młodego Jana, męża Adeli. A więc zdjęcie albo sprzed wojny, albo zrobione w jej trakcie. Tak czy inaczej z ukraińskiego Czernichowa. Potem znane mi chrzty, wesela, pogrzeby, mały Zbyszek, mały Jurek, mały Staszek, mała Ela. Znam. A ten żołnierz o ciemnej karnacji? Krótkie spodenki, palmy, „Kair 1942”. Szybki rachunek — to pradziadek Mikołaj w armii Andersa! Czyli to jednak nie legenda. Musiał te zdjęcia wysyłać potem z emigracji, a może je przywiózł jak już zjechał do Polski w latach 70. Nie ma go na zdjęciu z Czernichowa, bo zabrali go na Sybir, a dzieci — w tym młody Jan, późniejszy mąż Adeli — zostali z dziadkami.

Obraz jakoś się tam układa. Niby jest tu chronologia, ale widać też przeskoki. Jakby zdjęcia wklejano tu retrospektywnie — mali, młodzi, znów mali, już dorośli, martwi i znów młodzi. Ale ta opowieść się urywa i nagle widzę tylko czarne kartonowe strony, poplamione starym klejem, z kawałkami wciąż trzymającego się tych stron papieru. Ktoś się mocno uparł i powyrywał zdjęcia. Chamstwo, myślę. Znów poniszczyli i zostaję z kalekimi pamiątkami. Kilka stron dalej przezroczysty woreczek, a w nim mały stosik. Dzieci z blond czuprynami, w samych majtkach, jest gorąco, jest lato, woda, piknik, zabawa. Są i dorośli, ta jedna pani się powtarza. W tle, jak nie woda czy łąka, to ten sam dom. Kamienica, dwupiętrowa, wielorodzinna, bardziej wiejska niż miejska. W miejscu klatki schodowej półkolista wieżyczka przypominająca absydę. Gwiaździste szprosy w oknach korytarza. Płot na ceglanym murku, ceglane słupki i ceglane ozdobne wykończenia tu i ówdzie.

Niemcy

Niemiecka kamienica, niemieckie wakacje, niemieckie dzieci. Nawet teraz, nie mając tych fotografii przed sobą, wiem dobrze, jak to wszystko wygląda, opisywałam te fotografie nie raz, poszukując tego domu po różnych fejsbukowych grupach. Bez skutku. Ktoś jedynie napisał, że „RAD” to der Reichsarbeitsdienst. Rzeczywiście, sprawdziłam numer, unsere lager RAD („nasz obóz”) był w Trzebnicy (niemieckiej Trebnitz). Może trzeba to było wtedy wiedzieć, gdzie się zgłosić, w razie czego. Może chcieli? Kto pisze „nasz obóz” jakby to był „nasz sklep, nasz kościół, nasz staw”?

fotografia przedstawiająca album rodzinny autorki, fot. Mika Nechyporenko

Kiedy w 2024 Katarzyna Maniak i Anna Kurpiel kuratorowały w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu wystawę „Rzeczy Przysposobione” album znalazł się wśród eksponatów. Badaczki użyły kategorii z rzeczowników odczasownikowych na opisanie tego, jaki mamy stosunek do tzw. rzeczy poniemieckich. „Umojenie” albumu przez babcię Adelę zdaje się dobrze opisywać tę sytuację. Moja nienaukowa fabulacja widzi historię tak: młoda Adela wyszła za mąż, za Jana, przydzielono im dom. Tam, na strychu bądź w jakimś starym meblu, znalazła album, rodzinną pamiątkę poprzednich mieszkańców. Początkiem fotograficznej opowieści o rodzinie Gembarów jest więc dramat innej rodziny. Nie wiemy, czy wysiedleni zostali przez polską administrację, czy też uciekli dobrowolnie przed zbliżającym się frontem. Nie wiemy, co zabrali, czy dano im czas na spakowanie się, czy ważono ich dobytek. Wiemy, że nie zabrali albumu. Tego albumu. Może był jednym z kilku albumów, tym najmniej ważnym? Może te ważniejsze pojechały na zachód? Ale czy w tamtych czasach na wsi było aż tyle fotografii? Zastanawiam się: kto nie zabiera albumu rodzinnego, jeśli ma choć chwilę, by spakować najważniejsze rzeczy. Chyba że nie ma tej chwili — łapie dzieci, kołdrę, kawałek chleba i już go nie ma.

„Umojenie”, jak pisał Robert Traba, jest włączeniem czegoś obcego do swojego, znanego sensu[1]. To jak rytuał pozwalający się odnaleźć, ale także oswoić z tym, co nie moje. Mieści się w nim bowiem także potencjał „wrogiego”. Plus i minus, który należy zaakceptować, pójść na kompromis, by móc w ogóle iść dalej. Ekonomista powiedziałby, że to jednoczesna strata i zysk. Zagubione i znalezione. Stracone i odzyskane. Zniszczone i uratowane. Powojenna władza komunistyczna nie uznawała niuansów i nie podpowiedziała ludziom, jak pomieścić w sobie te przeciwstawne uczucia. Niemcy stracili, Polacy zyskali, Polacy stracili, Ukraińcy zyskali, Ukraińcy stracili, Polacy zyskali, Niemcy zyskali… Pełnia i próżnia są jak siostry syjamskie, nie można dawać nie odbierając.

Adela nie wiedziała naturalnie, że odrywając od papieru obce i niepotrzebne fotografie, robiąc miejsce sobie, swojej młodej rodzinie, dokonuje symbolicznej przemocy. Kibicuję jej, bo wiem, że nie miała łatwo. Tylko tu, w tym albumie, na dwóch kartonowych stronach zostanie ślad po jej malutkiej córeczce, która zmarła w wieku trzech lat. Adela starała się zachować pamiątki po rodzinie męża, nie znajdę tam zdjęć jej mamy, jej taty, jej stron rodzinnych. Robiła to „dla rodziny”. A jednocześnie pozostawiła rany: papier się niszczy, odchodzi razem z fotografią, nie sposób zamaskować tego gestu. No i coś ją jednak powstrzymało przed wyrzuceniem podobizn tych małych beztroskich niemieckich dzieci. Ten gest troski jest prawie śmieszny — co komu po tych fotografiach? Bez podpisu, bez właściciela, bez tożsamości, bez daty i miejsca. Oni już nie wrócą po swoje pamiątki. A ja będę bezskutecznie szukać ich właścicieli.

fotografia przedstawiająca album rodzinny autorki, fot. Mika Nechyporenko

PS W wyniku moich postów na różnych grupach odezwała się do mnie Beatrix. Nie, nie wie kim są dzieci na fotografiach i nie wie, gdzie mógł stać ten dom. Ale że wspomniałam poniemiecką wieś Hemmersdorf, napisała. Jej ojciec został jako dziecko wysiedlony właśnie stamtąd. Wspomnienia były tak bardzo bolesne, że nigdy nie odważyła się szukać informacji o miejscu, w którym się wychował. A jednak całe dorosłe życie przechowywała pamiątki po nim. Dzięki niej wiem, że w domu Adeli mieszkał ktoś o nazwisku Langnickel. To za mało. Ale może więcej nie trzeba.

Karolina Gembara


[1] Traba R. 2014, Dialogi pamięci. Rozważania wokół recepcji pamięci zbiorowej, „Sensus Historiae”, nr 15 (2)

Nasz Zespół na MSA 2025: Phantom Memories, Treasure Hunting, and Looking for a Method in Post-Displacement Landscapes

Od 14 do 18 lipca 2025 roku trójka członkiń naszego zespołu — Magdalena Bubík, Karina Hoření i Karolina Ćwiek-Rogalska — prezentowały swoje badania podczas 9. Dorocznej Konferencji Memory Studies Association, która odbyła się w Pradze, w Czechach, pod hasłem Beyond Crises: Resilience and (In)Stability. Konferencje to zawsze wspólne przedsięwzięcia i cieszymy się, że mogliśmy być częścią tego wydarzenia. Odnowiliśmy kontakty z długoletnimi współpracownikami, nawiązaliśmy nowe przyjaźnie oraz mieliśmy okazję podzielić się wynikami naszych badań w ramach projektu SpectralRecycling.

Magdalena zaprezentowała fragment swojej pracy doktorskiej w referacie Two Phantom Churches, Only One Remembered: A Comparative Study of Protestant and Catholic Churches in Post-Displacement Regions. Skupiła się na Pile, gdzie po 1945 roku zburzono dwa kościoły, z których aktywnie upamiętniany jest tylko jeden — rzymskokatolicki, zarówno w krajobrazie miejskim, jak i w pamięci zbiorowej. Jej analiza wskazywała, dlaczego niektóre miejsca kultu religijnego są pamiętane, a inne zapomniane, uwzględniając politykę pamięci, lokalne działania oraz materialne niszczenie. Magdalena wystąpiła w panelu Nostalgia and Memoryscapes wraz z Ümitem Fıratem Açıkgözem (American University of Beirut), który przedstawił referat Monuments, Ruins, and the Making of the Future: The Crisis of Urban Memory in Early Republican Istanbul (1923–1949), oraz Bjornem Krondorferem (Northern Arizona University), który przedstawił temat Testimonial and Toxic Landscapes and Memory Objects. Wszystkie trzy referaty koncentrowały się na pamięci w konkretnych krajobrazach, gdzie indywidualne historie spotykają się z większymi projektami odbudowy przeszłości i przyszłości. Moderatorem panelu był Marcin Jarząbek (Uniwersytet Jagielloński, Kraków).

Karina wystąpiła w panelu Conspiracy Theories, Myths, and Alternative Histories: Probing ‘Speculative Memories’ in Times of Crises, organizowanym przez Ilanę Hartikainen (Uniwersytet Helsiński). Jej referat Ghosts and Treasures: Stories about Post-War Property Changes in the Czech Borderlands poruszał temat, którym była zainteresowana od początku naszego wspólnego projektu, a mianowicie narracje o powojennych zmianach własności na czeskich ziemiach przygranicznych, które od dawna związane są z motywem poszukiwania skarbów – i jak ten motyw ewoluował. Ilana przedstawiła referat A Pseudohistorical Brotherhood: Pro-Russian Sentiment in Czech Political Rhetoric During Russia’s War in Ukraine, wprowadzając nas w pojęcie pseudohistorii i pokazując, jak panslawizm obecny (a częściej nieobecny) jest w współczesnych czeskich narracjach skrajnej prawicy. W panelu uczestniczyła także Jeanmarie Rouhier-Willoughby (University of Kentucky), która omawiała swoją nadchodzącą książkę o sakralnych krajobrazach w Zachodniej Syberii. Sesję moderowała Tatjana Menise (Uniwersytet w Tartu).

Karolina zaprezentowała się w ostatnim dniu konferencji, w panelu, który współorganizowała wraz z kolegami z projektu MEMPOP ERC StG realizowanego w Instytucie Etnologii Czeskiej Akademii Nauk. Panel prowadziła kierowniczka projektu, Johana Wyss. Wraz z Jitką Královą, Laurą Mafizzoli i Ioaną Brunet Karolina eksplorowała pytanie o pojednanie: kiedy pamięć wystarcza? Jej referat “My uncle used to collect everything. Now, I somehow admire him”: The Stories of Formerly German Objects Between State-Level Administration and Personal Narratives dotyczył codziennej etyki przechowywania, wyrzucania lub interpretowania przedmiotów złożonych historycznie. Prezentacja opierała się na studium przypadku z badań terenowych prowadzonych w Wałczu w Polsce. Ioana Brunet podzieliła się spostrzeżeniami ze wstępnych badań terenowych w rumuńskiej Bukowinie w referacie Oktoberfest in the East, podczas gdy Jitka i Laura podsumowały swoje badania: Laura w Gruzji, Gulag past presencing: Generational Memory and the Politics of Reconciliation in Georgia, badając historie reparacji za represje radzieckie, a Jitka w Czechach, Uprootedness as a symptom of marginalisation: Case study from the Ústecký region, gdzie analizowała, jak lokalna historia wysiedleń jest wykorzystywana do wyjaśniania rozwoju regionu.

Razem trzy prezentacje Magdaleny, Kariny i Karoliny odzwierciedlają kluczowe pytania, które stoją u podstaw pracy naszego zespołu badawczego: jak materialne pozostałości – czy to sakralna architektura, przedmioty traktowane jak skarby, czy codzienne rzeczy – kształtują doświadczenie po przesiedleniach? Jakie negocjacje etyczne, emocjonalne i polityczne pojawiają się, gdy ludzie stykają się z rzeczami pozostawionymi przez innych? I jak indywidualne historie, państwowe ramy oraz duchowe ślady łączą się w procesie tworzenia nowych społeczeństw? Te panele stanowiły cenną przestrzeń do testowania pomysłów, dopracowywania koncepcji i utrzymywania dialogu z naukowcami z różnych krajów i dyscyplin. Z niecierpliwością czekamy na kontynuację tych rozmów w nadchodzących miesiącach.

zdjęcia z 9. Dorocznej Konferencji Memory Studies Association

Karina i Magdalena na konferencji Slow Memory w Porto

Dwie członkinie naszego zespołu badawczego – Karina Hoření i Magdalena Bubík – wykorzystały lato nie tylko na odpoczynek, ale także na intensywną pracę naukową i promocję naszego projektu. Na początku lipca wyruszyły z dwóch różnych miast – Magdalena z Krakowa, a Karina z Pragi – by spotkać się w jednym miejscu: na konferencji Slow Memory w Porto.

Wydarzenie zostało zorganizowane przez sieć COST Action – SLOW MEMORY, która zrzesza badaczy i badaczki z różnych dziedzin humanistyki i nauk społecznych pod wspólnym hasłem: „zwolnij i poświęć czas, by dobrze pamiętać”. To przesłanie kształtowało cały przebieg konferencji, sprzyjając refleksji, współpracy i uważnemu podejściu do pamięci oraz historii.

Podczas konferencji Karina i Magdalena poprowadziły warsztat zatytułowany „Slow Memory in Photographs”. Uczestnicy pracując w małych grupach, analizowali pocztówki przedstawiające miejsca z naszych badań terenowych. Grupowali je według tematyki, a następnie tworzyli własne pocztówki, inspirowane atmosferą i doświadczeniem konferencji.

Warsztat odbył się w niezwykłym miejscu – dawnej fabryce lamp, obecnie zaadaptowanej na przestrzeń kulturalną Lino Cultural Space. W zajęciach wykorzystaliśmy również nowe technologie – mini drukarka pozwoliła na tworzenie zdjęć na miejscu, co pomogło uchwycić różne warstwy pamięci widoczne w tej przestrzeni. Nic dziwnego, że uczestnicy bez trudu rozpoznali „duchy” unoszące się w tym miejscu.

Pobyt Kariny i Magdaleny w Porto przyniósł nie tylko nowe, cenne kontakty i inspiracje, ale także porcję świeżej, oceanicznej energii – i mnóstwo pomysłów na kolejne badawcze inicjatywy.

materiały konferencyjne
atmosfera miejsca Espaco Lino idealnie pasowała do naszego widmontologicznego tematu, fot. Johana Wyss
Espaco Lino – warstwy pamięci, fot. Karina Hoření
wprowadzenie podczas warsztatu, fot. Johana Wyss
uczestnicy warsztatu, fot. Karina Hoření
Magdalena i Karina podczas warsztatu, fot. Johana Wyss
uczestnicy stworzyli własne pocztówki, fot. Karina Hoření
uczestnicy stworzyli własne pocztówki, fot. Magdalena Bubík
uczestnicy stworzyli własne pocztówki, fot. Magdalena Bubík
uczestnicy podczas przygotowywania własnych pocztówek, fot. Magdalena Bubík

Karolina Ćwiek-Rogalska została mianowana na stanowisko profesorki Instytutu

Z przyjemnością informujemy, że od lipca tego roku nasza kierowniczka, Karolina Ćwiek-Rogalska, została mianowana na stanowisko profesorki Instytutu.

W polskim systemie akademickim istnieją dwa rodzaje profesury: tytuł profesora – najwyższe wyróżnienie naukowe przyznawane przez Prezydenta RP w uznaniu osiągnięć naukowych – oraz stanowisko profesora w instytucji akademickiej.

Nominacja Karoliny odnosi się do tego drugiego przypadku. Serdecznie gratulujemy Jej tego osiągnięcia i uznajemy je za ważny krok w jej dalszej drodze naukowej.

Sprawdź innych autorów
  • Angelika Zanki
  • reddog