Przejdź do treści

Angelika Zanki

Powstanie (i upadek?) maszewskiego „zamku”

[ENG, Polish version below] When the Polish settlers came to the so-called “Recovered Territories” at the war’s end and its aftermath, they found there various things they did not know from their previous places of residence. Based on the example of the (former) monument to the fallen soldiers of the First World War in Maszewo in West Pomerania, Michal Korhel shows how the settlers and the generations of their children and grandchildren recycled the formerly German things according to their needs and beliefs.


Kiedy pod koniec II wojny światowej i przede wszystkim po wojnie polscy osadnicy przybyli na tereny tzw. Ziem Odzyskanych, znaleźli tam wiele rzeczy, z którymi do tej pory nie mieli żadnych doświadczeń. Do takich rzeczy z pewnością należą tzw. Kriegerdenkmäler – pomniki wojskowe poświęcone poległym w I wojnie światowej. Po 1945 roku w nowych granicach Polski znalazło się  wiele pomników wybudowanych wcześniej przez niemieckie gminy, stowarzyszenia czy osoby prywatne. Duża część z nich poświęcona była właśnie poległym w I wojnie światowej. Jednak w Polsce międzywojennej pamięć o I wojnie światowej jako takiej nie była dużym zjawiskiem. (Ćwiek-Rogalska, Karczewska, Mrzygłód) Niemieckie pomniki stanowiły zatem dla osadników wyzwanie jako ciała wyraźnie obce w krajobrazie kulturowym. Ze względu na brak znajomości języka często kojarzono je raczej  z kończącą się właśnie II wojną światową lub w ogóle negatywnie z Niemcami. Dlatego musiały zniknąć. Niekoniecznie oznaczało to fizyczne zniszczenie. (Ćwiek-Rogalska, Karczewska, Mrzygłód) W tym wpisie, na przykładzie jednego z takich pomników, przyjrzymy się bliżej, jak osadnicy wyposażeni w różne kulturowe zaplecza dostosowywali to, co znaleźli po swoich poprzednikach, ludności niemieckiej, do własnych  potrzeb i pomysłów.

Ze względu na ogromne straty, jakie poniosły walczące strony w czasie I wojny światowej, pomniki upamiętniające poległych pełniły funkcję zastępczych grobów. W czasach Republiki Weimarskiej nie było centralnego pomnika poległych żołnierzy, a pamięć o ich śmierci została zatomizowana. (Welzbacher) Powstające pomniki miały różne kształty i rozmiary – w zależności od możliwości finansowych budujących, od prostych kamieni czy obelisków z tablicami pamiątkowymi po monumentalne dzieła sztuki autorstwa uznanych ówczesnych artystów. Miejsca ich powstania wybierano starannie, kotwicząc je w lokalnym krajobrazie – ​​najczęściej w centrach miast, przed szkołą lub kościołem. (Ćwiek-Rogalska, Karczewska, Mrzygłód) Pomnik poległych w I wojnie światowej w Maszewie / Massow odbiega od zwykłej praktyki. Usytuowany w małym miasteczku na dzisiejszym Pomorzu Zachodnim powstał w 1926 roku ze współpracy Gregora Rosenbauera, dyrektora szczecińskiej Szkoły Rzemiosł Artystycznych i Georga Hanniga, dyrektora szczecińskiego cmentarza. Sam pomnik postawiono za miastem, gdzie stoi częściowo otoczony wodą i przypomina  „Toteninsel” (niem. wyspę umarłych). (Welzbacher) Zbudowany został na planie kaplicy w stylu tzw. ekspresjonizmu ceglanego. Płaskorzeźby „żelaznych krzyży” wskazywały na jego funkcję jako pomnika poległych żołnierzy Cesarstwa Niemieckiego. W części frontowej pomnika dominuje okno w kształcie miecza. Budynek nie jest przykryty dachem, co łączy go z otaczającym go krajobrazem. Oprócz sakralności i związku z przyrodą pomnik w Maszewie kryje w sobie prawdopodobnie także inny symbol. Jest to cegła przepalona, ​​z której jest prawie w całości zbudowany. Cegły te są swego rodzaju produktem wadliwym – kamieniem spalonym i uszkodzonym. Uszkodzenia cegieł w kontekście pomnika mogą stanowić alegorię zniszczonych, okaleczonych ciał poległych. Z drugiej strony trzeba wspomnieć także o aspekcie finansowym. Biorąc pod uwagę ograniczony budżet i wielkość budynku, cegła przepalona była stosunkowo tanim materiałem budowlanym. (Welzbacher)

„Toteninsel” z zarośniętym gajem, w którym znajduje się pomnik poległych żołnierzy I wojny światowej, fot. Michal Korhel 

Już w momencie jego budowy  twórcy byli świadomi znaczenia przyszłego pomnika na poziomie historyczno-politycznym nie tylko w kontekście regionalnym, ale także ponadregionalnym. (Welzbacher) Na podstawie wątków patriotycznych o wymiarze  pomorsko-pruskim w twórczości Gregora Rosenbauera można przypuszczać, że pomnik w Maszewie powinien budzić wśród zwiedzających szczególne skojarzenia, a mianowicie związek z Zakonem Krzyżackim. Symbolika ta odegrała ważną rolę po ustaleniu nowej granicy polsko-niemieckiej, od której Maszewo było niedaleko. Pomnik w Maszewie upamiętniał nie tylko poległych żołnierzy pomorskich, ale także historię regionu i całego kraju. (Welzbacher)

„Kriegerdenkmal Massow”, rysunek projektowy Gregora Rosenbauera, Izba pamięci w Społecznym Muzeum Energetyki w Maszewie, fot. Michal Korhel

Paradoksalnie jednak w wyniku II wojny światowej Niemcy utraciły kolejne terytoria na wschodzie. Nawet samo Maszewo i pomnik znalazły się po polskiej stronie granicy. Nie wiadomo dokładnie, co się działo z pomnikiem w pierwszych latach po wojnie. W tym czasie zniknął także pomnik poświęcony sportowcom poległym w czasie I wojny światowej, który znajdował się w pobliżu kościoła. Zniknęły także niektóre ulice miasta. Celowo je rozebrano na materiał budowlany, a uzyskane cegły miały posłużyć do odbudowy Warszawy. Nasuwa się pytanie, dlaczego głównego pomnika poległych niemieckich maszewiaków nie spotkał podobny los. W jego „uratowaniu” mogły odegrać rolę np. jego lokalizacja poza miastem. Najważniejszy był w tej sprawie rzekomo jednak sam materiał, z którego został pomnik zbudowany i na którym jego twórcy zaoszczędzili pieniądze. Mówi się, że wypalonej cegły nie można ponownie wykorzystać tak samo jak zwykłej cegły. Pomnik jako taki zatem pozostał, usunięto tylko z niego symbole niemieckie.

Widok pomnika od tyłu, na białych kwadratach w górnej części znajdowały się płaskorzeźby „żelaznych krzyży”, fot. Michal Korhel

W pamięci drugiego pokolenia powojennych osadników Maszewa ten pomnik nazywany jest  „zamkiem”. Choć wiadomo było, że pozostawili go tam Niemcy, mało kto już wiedział, jakie było pierwotne znaczenie budynku. Ze względu na swoje rozmiary, położenie częściowo otoczone wodą, układ oraz brak dachu sprawiał wrażenie ruiny miniatury zamku. Zmieniło się nie tylko jego postrzeganie, ale także jego rola w społeczeństwie lokalnym. Częściowo służył dzieciom na lekcjach wychowania fizycznego. Jedna grupa dzieci była w środku i musiała „zamku” bronić, druga zaś musiała go zdobyć. Obok wybudowano także tymczasową bieżnię. Oprócz dzieci, z pomnika korzystali także dorośli, którzy chodzili tam, aby tańczyć i bawić się. Mówi się, że podczas zabaw na jednym z podestów siedziała nawet orkiestra.

Przy pomniku z rozmówcami, fot. Michal Korhel

Od lat 60. XX w. Maszewo zaczęli odwiedzać wysiedleni niemieccy mieszkańcy. Wizyty te stopniowo przerodziły się we współpracę z władzami lokalnymi, czego efektem była między innymi i restauracja „zamku”, który ponownie stał się pomnikiem. Nie przywrócono jednak płaskorzeźb „żelaznych krzyży”, a pamięć o poległych została upowszechniona. Pomnik nie był już poświęcony wyłącznie poległym Niemcom w I wojnie światowej, ale poległym Niemcom i Polakom w obu wojnach światowych. Wraz z ponownym otwarciem w 1993 roku podpisano współpracę pomiędzy miastami Maszewo i Mölln (Niemcy), gdzie po wojnie osiedlili się przymusowo wysiedleni niemieccy mieszkańcy Maszewa.

Tablica na odrestaurowanym pomniku w języku polskim, fot. Michal Korhel

Charakter pomników jako takich pozwala na ich ponowne wykorzystanie – recykling. Była to także powszechna praktyka w Niemczech już w okresie międzywojennym, kiedy niektóre gminy ze względu na złą sytuację ekonomiczną przekształcały pomniki z czasów wojen napoleońskich czy zjednoczenia Niemiec na nowe. (Ćwiek-Rogalska, Karczewska, Mrzygłód) Podobną praktykę stosowali także osadnicy, którzy przybyli na Pomorze Zachodnie po 1945 roku. W czasie tzw. degermanizacji Ziem Odzyskanych część niemieckich zabytków padła ofiarą wandalizmu lub uległa całkowitemu zniszczeniu. Inne zostały pozostawione na łasce losu. W niektórych jednak przypadkach pomniki te poddano recyklingowi na pomniki o charakterze sakralnym (np. Kaplice Marii Panny) lub pomniki nawiązujące do przeszłości Polski. (Ćwiek-Rogalska, Karczewska, Mrzygłód) Wyjątkowość losu maszewskiego „zamku” z pewnością polega na jego kształcie i wielkości, które uchroniły go przed zniszczeniem. W odniesieniu do uratowania tego pomnika pewną rolę odegrała także nieznajomość polskich osadników co do okoliczności jego powstania i jego znaczenia w okresie międzywojennym.

Poniemiecki pomnik w Maszewie na tzw. Ziemiach Odzyskanych nawet po prawie stu latach zachował swoją pierwotną rolę, choć w bardziej upowszechnionej formie. Dodatkowo można go postrzegać także jako symbol zbliżenia polsko-niemieckiego. Jednak w zbiorowej pamięci mieszkańców Maszewa ten pomnik do dziś pozostaje jako „zamek”, którego bronili lub zdobywali jako dzieci, a jako dorośli chodzili tutaj na zabawy taneczne.

Michal Korhel


Wykorzystane źródła i literatura

Ćwiek-Rogalska, K., Karczewska, M. & Mrzygłód, I. “Na pamiątkę” czego i komu? Pomniki ku czci poległych i zaginionych w I wojnie światowej, komentarz naukowy do Katalogu pomników Pomorza Środkowego, dostępny on-line: https://ispan.waw.pl/pomniki-poleglych/komentarz/ (dostęp 29.4.2024).

Welzbacher, Ch. (2011/12). Eine “Toteninsel” für Pommern. Das Kriegerehrenmal von Massow (1926) als Antwort auf eine nationale Bauaufgabe. Jahrbuch zur Kultur und Literatur der Weimarer Republik, vol. 15, 177-196.

wywiady przeprowadzone przez autora wpisu w Maszewie w marcu 2023 r.

Warsztaty w Wiedniu: Exploring post-displacement regions in Central Europe and beyond

We spółpracy ze Stacją Naukową PAN w Wiedniu Zespół SpectralRecycling organizuje warsztaty: Exploring post-displacement regions in Central Europe and beyond.

22 maja o godzinie 14:00 Karolina Ćwiek-Rogalska, Karina Hoření, Michal Korhel i Magdalena Bubík zaprezentują swoje wstępne ustalenia i omówią je z Claudią Kraft i Kerstin von Lingen, profesorkami historii współczesnej na Uniwersytecie Wiedeńskim.

23 maja od godziny 10:00 zapraszamy Państwa na interaktywne warsztaty, podczas których dowiecie się Państwo więcej o naszym projekcie. W oparciu o wcześniej przekazane teksty naszym celem jest omówienie z Państwem podejścia widmontologicznego w badaniach nad przymusowymi migracjami i powstawaniem nowych kultur w regionach powysiedleńczych w Europie Środkowo-Wschodniej i poza nią.

Link do formularza zgłoszeń dostępny tutaj.

Michal Korhel na konferencji „Übersehen, vergessen, Stillgestellt? Zur Latenz kulturellen Erbes” w Lipsku

W dn. 9-10 kwietnia w Leibniz-Institut für Geschichte und Kultur des östlichen Europa (Instytut Historii i Kultury Europy Wschodniej im. Leibniza) w Lipsku (Niemcy) odbyła się konferencja pod tytułem „Übersehen, vergessen, Stillgestellt? Zur Latenz kulturellen Erbes”. Jej celem było przede wszystkim omówienie różnych przypadków „cichego”, ukrytego i przeoczonego dziedzictwa kulturowego oraz jego statusu pomiędzy obecnością a nieobecnością. Ponadto, uczestnicy zastanawiali się nad koncepcją latencji w kontekście dziedzictwa kulturowego na poziomie teoretycznym.

Nasz badacz, Michal Korhel, wziął udział w konferencji ze swoją prezentacją „Wiederbelebung deutscher Geister in Handlová? Der Umgang mit dem Erbe der Karpatendeutschen in der Slowakei“ (Przywrócenie do życia niemieckich duchów Handlovej? Jak Słowacja radzi sobie z dziedzictwem Niemców karpackich). W swoim wystąpieniu Michal przedstawił niemieckie dziedzictwo kulturowe, a dokładniej jego pozostałości w Handlovej, jako duchy nawiedzające mieszkańców miasta. Pokazując widzom różne przykłady, które udało mu się zidentyfikować podczas prac terenowych, Michal skupił się na pytaniu, jak współcześni mieszkańcy postrzegają te duchy. Choć musiał dojść do wniosku, że pozostałości niemieckiego dziedzictwa w Handlovej i w ogóle na Słowacji są powszechnie ignorowane, podkreślił istnienie niewielu inicjatyw obywatelskich, których celem jest „sprawiedliwe” życie z niemieckimi duchami. Oznacza to, że próbują oni zreinterpretować i przekształcić niemieckie dziedzictwo we współczesnym kontekście. W dalszej dyskusji słuchaczy interesowały przykłady „egzorcyzmów” i tematyka duchów z perspektywy niemieckich wysiedleńców. Ponadto w dyskusji poruszono także kwestię moralności i pragmatyzmu w zakresie recyklingu niemieckich duchów (zwłaszcza niemieckich nagrobków i cmentarzy).

Wykład na Politechnice Wrocławskiej: Miastowtóry – podwójne życie „odzyskanych” miast

17 kwietnia Karolina Ćwiek-Rogalska była gościnią na Interdyscyplinarnym Seminarium Naukowym na Politechnice Wrocławskiej. Wygłosiła wykład zatytułowany Miastowtóry: podwójne życie „odzyskanych” miast. W swojej prezentacji zgłębiła pogląd, że dawne miasta niemieckie utrzymują swoją tożsamość ukrytą pod tożsamością polską, czeską czy słowacką. Jako elementy przypominające mieszkańcom o tym podwójnym życiu analizowała różne obiekty obecne w przestrzeni miejskiej, jakie zespół Spectral Recycling odkrył podczas prac terenowych. Wyjaśniła, że ​​pozostawione obiekty służą jako pozostałość po poprzednich kulturach, umożliwiając nowym mieszkańcom interakcję z utrzymującą się obecnością wysiedleńców.

Karolina została zaproszona przez Academię Iuvenum (składającą się z młodych naukowców z Politechniki Wrocławskiej, którzy z sukcesem realizują projekty badawcze, elitarne grono ma za zadanie podejmować różnorodne inicjatywy na rzecz uczelni, stanowić platformę wymiany idei naukowych i umożliwienia młodym naukowcom wyrażania swoich opinii zarówno na uczelni, jak i poza nią). Karolina pragnie serdecznie podziękować Marcie Rusnak i Dawidowi Skrzypczakowi z Akademii, którzy zorganizowali jej wizytę. Była to także świetna okazja, aby bliżej poznać badania prowadzone obecnie na Politechnice i poznać sobowtórową stronę Wrocławia, dawnego niemieckiego Breslau.

Seminarium ze Stanislavem Holubcem, docentem z Instytutu Historii Czeskiej Akademii Nauk

W poniedziałek 15 kwietnia kontynuowaliśmy cykl seminariów z zaproszonymi gośćmi – tym razem nasze zaproszenie przyjął Stanislav Holubec z Instytutu Historii Czeskiej Akademii Nauk. Śledzimy jego działania od dawna i dlatego z radością poznaliśmy wyniki jego projektu Góry Środkowoeuropejskie Karkonosze 1890-1950: współczesność, turystyka, nacjonalizm, w którym analizował najnowszą historię pasma górskiego położonego na granicy czesko-polskiej i które do 1946 roku było zamieszkane przez społeczności niemieckojęzyczne.

Stanislav Holubec przeprowadził badania archiwalne po obu stronach granicy czesko-polskiej i podzielił się z nami swoimi wnioskami na temat odmiennego charakteru powojennych przesiedleń w obu krajach oraz różnych polityk i praktyk w zakresie interpretacji niemieckiej przeszłości tego pasma górskiego w czechosłowackiej i polskiej narracji po drugiej wojnie światowej.

Ponadto Stanislav Holubec zgłębiał kulturę emigracyjną wypędzonych Niemców, którzy utrwalili i odtworzyli obraz Krkonoše (Riesengebirge po niemiecku i Karkonosze po polsku) nawet na emigracji w Niemczech Zachodnich.

Ponieważ zarówno Karolina, jak i Karina częściowo prowadzą badania w regionie, wywiązała się ożywiona dyskusja nie tylko na temat samych ustaleń, ale także metodologicznych zagadnień badań na pograniczach i możliwych przyszłych kierunków badań obszarów górskich.

Badania terenowe Michala Korhela – Słowacja

Nasz badacz, Michal Korhel, spędził w marcu dwa tygodnie na badaniach terenowych na Słowacji. Jego celem było przede wszystkim poszukiwanie pierwszego i drugiego pokolenia osadników, którzy przybyli do Handlovej po II wojnie światowej, jednak podczas swoich podróży spotkał więcej duchów, niż się spodziewał.

Pierwszym przystankiem Michala była stolica Słowacji, Bratysława. Tam spotkał się z autorem i reżyserem pierwszego spektaklu teatralnego podejmującego temat przymusowego wypędzenia Niemców ze Słowacji – Domov! (Dom!). Ponieważ historia sztuki rozgrywała się w jego rodzinnym mieście Kežmarok i okolicach, Michal zyskał dodatkowo perspektywę porównawczą do swoich badań w Handlovej.

Dawny niemiecki dom kamienny – miejsce spotkań społeczności niemieckiej w Handlovej. Fot. Michal Korhel

Kolejnym przystankiem Michala była sama Handlová. Tam mógł zamieszkać w dawnym niemieckim kamiennym domu (obecnie miejsce, w którym regularnie spotyka się lokalna społeczność niemiecka). Przy grubych i zimnych ścianach można było przynajmniej częściowo wyobrazić sobie, jak wyglądały ówczesne warunki życia. Już pierwszego dnia w Handlovej rozmówczyni zabrała Michala na „pole”: w tym przypadku niemal dosłownie, gdy udali się do otaczających miasto lasów i łąk, zbierając informacje do własnych badań osoby, z którą Michal przeprowadzał wywiad. Wiedzę z zakresu przedwojennej uprawy ziemi (np. sadzenia drzew i krzewów owocowych z dala od zabudowań ludzkich) stara się ona wykorzystać do utrzymania zwierząt w naturze i wykorzystania nieuprawianych fragmentów lokalnego środowiska.

Rozmówczyni pokazująca Michalowi zdjęcia z rodzinnego albumu fotograficznego (rodzina rozmówczyni przyjechała do ​​Handlovej z Rumunii). Fot. Michal Korhel

W Handlovej i okolicznych miejscowościach Michal przeprowadził wywiady z osadnikami, którzy (lub których przodkowie) przybyli do Handlovej z Belgii, Węgier i Rumunii. Ponieważ jedna z tych osób przyjechała do Handlovej wraz z rodzicami już w czasie wojny, Michal uzyskał cenną relację z czasów bezpośrednio po zakończeniu wojny i pustych niemieckich domów, które wcale nie były takie puste. Choć Michal niektóre spotkania umawiał już wcześniej na podstawie zaproszenia uczestników, to spacerował też ulicami Handlowej w nadziei zdobycia informacji, rozmawiając z ludźmi „przez płot”.

Ulice Handlovej na początku wiosny. Fot. Michal Korhel

Pod koniec prac terenowych Michala rozmówczyni zabrała go na krótką wycieczkę. Była to ta sama trasa, którą zwykle oprowadzani są niemieccy goście, którzy przybywają do Hauerland, aby zobaczyć dom swoich przodków. Z Handlovej wycieczka udała się do dawnych niemieckich osad Sklené / Glaserhau, Kremnické Bane / Johannesberg, Kunešov / Kuneschhau i Janova Lehota / Drexlerhau. Dodatkowo w Kunešovie Michal i jego rozmówczyni odbyli spacer ścieżką, którą niemieccy górnicy ze wsi regularnie udawali się do kopalni w Handlovej.

Krajobraz Hauerlandu. Fot. Michal Korhel

Karina Hoření: ruchy kobiece na ziemiach czeskich – razem czy przeciwko sobie?

Czeska historia ruchu kobiecego często ogranicza się do historii kobiet czeskojęzycznych, zaniedbując rolę mniejszości etnicznych, jednak ruch kobiecy mniejszości niemieckojęzycznej rozkwitł również na ziemiach czeskich. Artykuł Kariny w czasopiśmie Rovné příležitosti v souvislostech wydawanym przez Gender Studies, o.p.s. rzuca światło na te przeoczane aspekty czeskiej historii. Można go przeczytać tutaj (w języku czeskim).

Pierwsze badania terenowe Magdaleny Bubík w Pile

W lutym Magdalena zrealizował swoje pierwsze badania terenowe w północnej Polsce, a jej celem była Piła (dawniej niem. Schneidemühl) i okolice. W tym czasie próbowała odnaleźć niemieckie duchy związane ze sferą kościelną, dlatego odwiedzała pilskie kościoły. Wśród nich znalazły się kościoły dawniej protestanckie, które obecnie należą do Kościoła rzymskokatolickiego, ale starała się też szukać tych, których już nie ma. Przykładem był kościół św. Jana (Johanneskirche). Magdalena próbowała odkryć jego historię. Po II wojnie światowej kościół podupadał, został rozebrany i obecnie znajduje się tam budynek mieszkalny. Jednak po ponad 50 latach reaktywowano parafię protestancką w Pile i zaledwie kilka metrów od miejsca zniszczonego zbudowano nowy kościół. Nosi on imię św. Jana na pamiątkę starego. Magdalena podczas niedzielnego nabożeństwa mogła obejrzeć nowy budynek. Znalazła także przedwojenne pocztówki i przeprowadziła wywiad z proboszczem.

Innym przykładem był dawny kościół protestancki w Starej Łubiance (dawniej niem. Lebehnke) przekształcony w Dom Kultury. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych. Jego wygląd zmienił się tak bardzo, że zlokalizowanie go nie było łatwym zadaniem.

Magdalena wiele słyszała o wcześniejszych wyznawcach protestantyzmu od miejscowych księży katolickich i członków parafii katolickich. Niemieckich duchów poszukiwała nie tylko w kościołach, ale także wspinając się po schodach prowadzących na wieże kościelne w poszukiwaniu dzwonów i próbując zlokalizować stare cmentarze protestanckie. Magdalena część swojego pobytu spędziła także w archiwach, muzeum i bibliotece.

dzwon z poewangelickiego kościoła p.w. Matki Bożej Częstochowskiej w Motylewie (Küddowtal)/bell from the formerly Protestant church of Our Lady of Częstochowa in Motylewo (Küddowtal)
jeden z nagrobków na starym ewangelickim cmentarzu w Motylewie (Küddowtal)/one of the tombstones in the old Protestant cemetery in Motylewo (Küddowtal)

Ponadto, chcąc wczuć się w tamtejszą atmosferę, Magdalena wzięła udział w obchodach tzw. „powrotu miasta Piły do ​​Ojczyzny”, czyli upamiętnienia włączenia miasta do Polski w 1945 roku, podczas których można było wysłuchać wykładu na temat zdobycia miasta i jego podziemnych schronów, ale także obejrzeć wystawę sprzętu i pojazdów wojskowych.

Magdalena zgromadziła ogromną ilość materiału, ale z pewnością będzie kontynuować badania w nadchodzących miesiącach.


Pocztówki z badań: wykład gościnny Kariny Hoření na Uniwersytecie Karola

Nasza badaczka, Karina Hoření, została zaproszona na gościnny wykład w Instytucie Nauk Socjologicznych Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Karola. Zaprezentowała nasz projekt i swoje ustalenia zagranicznym i czeskim studentom kursu Antropologia Europy Środkowo-Wschodniej. Studenci pracowali także z pocztówkami etnograficznymi – eksperymentem metodologicznym Endre Dányi, Lucy Suchman i Laury Watts, na podstawie którego nasz zespół badawczy dzieli się swoimi odkryciami. Co tydzień każdy członek zespołu udostępnia innym jedno zdjęcie ze swoich badań. Studenci pracujący z tymi pocztówkami byli zachęcani do analizy wizualności po przesiedleniu.

Współpraca z Muzeum Ziemi Wałeckiej

Z radością informujemy, że w trakcie prac terenowych w Wałczu nasza kierowniczka, Karolina Ćwiek-Rogalska, współpracuje przy nowej inicjatywie Muzeum Ziemi Wałeckiej, a mianowicie projekcie „Wałcz DNA”. Więcej na ten temat mogą Państwo przeczytać tutaj. Celem projektu jest gromadzenie opowieści o powojennej historii Wałcza oraz zbieranie pamiątek po pierwszych osadnikach. Muzeum, spisując historie z życia powojennych mieszkańców miasta i okolic, chce w budynku Muzeum Ziemi Wałeckiej stworzyć izbę pamięci, która opowie o powojennej codzienności nowych mieszkańców Wałcza i okolic. Ponieważ inicjatywa muzealna, finansowana przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Instytutu Muzeów „Izby Pamięci”, skupia się na obiektach, które przywieźli ze sobą przybysze, doskonale wpisuje się w cele inicjatywy Projektu SpectralRecycling. Chcąc odkryć historie przedmiotów pozostawionych przez dawnych niemieckich mieszkańców regionu, możemy z łatwością połączyć siły. Do tej pory przeprowadziliśmy wspólnie kilka wywiadów. Karolina miała także okazję zapoznać się z bogatym zbiorem źródeł archiwalnych Muzeum, związanych z niemiecką przeszłością Wałcza.

W dniu 21 lutego 2024 roku Karolina wygłosiła wykład na spotkaniu lokalnego Klubu Współpracy Międzynarodowej. Nie możemy się doczekać dalszej współpracy i efektów oraz wystawy powstałej w ramach tego projektu.

Sprawdź innych autorów
  • Angelika Zanki
  • reddog