Z radością informujemy, że w czasopiśmie Český lid (Czech Ethnological Journal) ukazał się nowy artykuł Kariny Hoření. Artykuł przybliża sposoby, w jakie mieszkańcy Liberca, miasta w północnych Czechach, zarządzają majątkiem nabytym w wyniku wysiedleń mniejszości niemieckojęzycznej po II wojnie światowej. Analizuje narracje o tym historycznym wydarzeniu w czeskim dyskursie publicznym i bada, w jaki sposób te opowieści odbijają się echem w historiach rodzinnych. Autorka koncentruje się na trzech historiach rodzinnych zebranych w ramach etnograficznych badań terenowych i wykorzystuje ramy analityczne zakorzenione w memory studies i teoriach widmontologii. Artykuł jest dostępny w otwartym dostępie na stronie internetowej Český lid i na naszej stronie internetowej. Zachęcamy również do zapoznania się z całym numerem czasopisma.
W dniach 12-15 czerwca 2024 roku Magdalena Bubík, doktorantka pracująca w naszym projekcie, uczestniczyła w międzynarodowej konferencji „Remembrance, Religion, and Secularity in Central and Eastern Europe and Beyond” organizowanej przez Fundusz Wyszehradzki, w której biorą udział uczeni z Europy Środkowej i Wschodniej. Wydarzenie, które odbyło się w Warszawie, rozpoczęło się panelem masterclass, czyli blokiem poświęconym prezentacjom projektów doktoranckich.
Magdalena w panelu „Materialność religijna” przedstawiła swoje badania, ilustrując je przykładem obrazu ołtarzowego przedstawiającego Jezusa z dawnego niemieckiego kościoła protestanckiego w Libercu (niem. Reichenberg) w północnych Czechach. Pokazała, co obraz może nam powiedzieć o dawnych i obecnych mieszkańcach tego powysiedleniowego regionu, śledząc losy tego obiektu po wysadzeniu kościoła w 1976 r. Prezentację uzupełnił komentarz ekspertki, dr Barbory Spálovej, czeskiej etnolożki i antropolożki społecznej, pracującej w Instytucie Studiów Socjologicznych Uniwersytetu Karola w Pradze, w Czechach. Później młodzi badacze mieli okazję do wspólnej refleksji i dyskusji, w jaki sposób mogliby ulepszyć swoje badania.
Wszystkich doktorantów zaproszono także do udziału w drugiej części wydarzenia – konferencji o tej samej nazwie. Naukowcy z różnych części świata zebrali się, aby omówić tematy związane z pamięcią, religią i sekularyzacją. Magdalenie szczególnie podobała się możliwość porównania wyników badań pomiędzy różnymi krajami Europy, a także wzięcie udziału w postsekularnym spacerze pamięci po ulicach Warszawy.
Magdalena Bubík podczas prezentacji, zdjęcie: Alexandra Lebriez
Co krajobraz mówi nam o dawnych rodach szlacheckich, które miały zarówno polską, jak i niemiecką tożsamość? Tym razem nasza kierowniczka, Karolina Ćwiek-Rogalska, wcieliła się na chwilę w rolę przewodnika turystycznego i pomogła uczestnikom wycieczki rowerowej zorganizowanej przez Muzeum Ziemi Wałeckiej odsłonić wielowątkową historię pewnej rodziny.
Przez setki lat wiele wsi powiatu wałeckiego było podzielonych pomiędzy różne gałęzie skomplikowanego drzewa genealogicznego rodziny von der Goltz. Aby więc zobaczyć niektóre z ich majątków, 15 lipca Muzeum zorganizowało 30-kilometrową podróż. Dzięki pomysłowi Natalii Borek, była to fascynująca eksploracja zabytków związanych z rodziną von der Goltz.
zdjęcie: Michał Rogalski
Trasa obejmowała trzy przystanki – Kłębowiec (dawniej niemiecki Klausdorf), Karsibór (Keßburg) i Golce (Goltz), podczas których różni przewodnicy opowiadali o poszczególnych miejscach. Bogatą historią rodziny von der Goltz podzieliła się Karolina podczas eksploracji ruin zespołu pałacowego w Kłębowcu. Choć na teren ruin nie można wejść, można było zobaczyć dawne wejście do ogrodu, kaplicę ewangelicką i front pałacu, gdzie zachował się kartusz z herbem. W każdym punkcie grupa omawiała inny aspekt historii rodziny Goltzów, np. jej zaangażowanie w reformację i historie wpisane w jej herb. Karolina opowiadała także o zniszczeniach pałacu po wojnie.
Kolejnym punktem wycieczki był Karsibór, gdzie grupa miała okazję zwiedzić nowy kościół, w którym wykorzystano elementy starego, stojącego nieopodal, a ufundowanego przez rodzinę von der Goltz. Jest to dobry przykład splatania się dziedzictwa przedwojennego z nowym, w tym przypadku był to ołtarz kościelny. Ostatni przystanek w Golcach zakończył się na schodach kolejnej świątyni, remontowanego kościoła ze ścianami z muru pruskiego. Dodatkowo grupa została oprowadzona przez właściciela po młynie w Młyńskiej Dolinie, zapoznając się z historią tego miejsca i planami na przyszłość.
Zespół Spectral Recycling stara się nie tylko realizować naukowe aspekty naszego grantu, ale także angażować się w lokalne projekty i przybliżać lokalnym społecznościom fascynującą, często ukrytą historię dawnych niemieckich rzeczy pozostawionych po dawnych właścicielach. Mamy nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli podzielić się z Państwem kolejnymi przykładami takiej współpracy.
11 czerwca 2024 r. Karina Hoření wygłosiła wykład dla szerszej publiczności w kawiarni Boršov w Pradze w Czechach. Jej prezentacja nosiła tytuł „Mity, duchy i skarby czeskiego pogranicza – perspektywa hauntologiczna” i zachęcała gości do ponownego przemyślenia utrwalonych narracji na temat czeskiego pogranicza i przesiedleń etnicznych Niemców. Karina została zaproszona przez Centrum Badań nad Kulturą Popularną, praską grupę naukowców zainteresowanych tematyką kultury popularnej jako ważnym czynnikiem wyobraźni społecznej, do zamknięcia tegorocznego cyklu wykładów zatytułowanych „Magiczny rok”. Pomimo słonecznej pogody wykład ten zgromadził szeroką publiczność, która dowiedziała się o jej badaniach terenowych w północnoczeskim mieście Liberec (dawniej niemiecki Reichenberg). Opowiadała ona na przykład, jak w okresie komunizmu wille niemieckojęzycznych przemysłowców zaadaptowano na sanatoria dla mas i dlaczego (obecnie opuszczone) można je interpretować jako duchy. W ramach wykładu Karina przedstawiła także historie kilku obiektów będących własnością wypędzonych Niemców oraz to, co myślą o nich obecni mieszkańcy miasteczka. Jak wynika z ożywionej dyskusji, wykład cieszył się dużym powodzeniem. Goście dzielili się własnymi historiami rodzinnymi, ale także dyskutowali o obecnym peryferyjnym statusie czeskiego pogranicza. Debata pokazała, że temat wysiedleń jest aktualny także poza regionami powysiedleńczymi.
Karina Hoření podczas prezentacji, zdjęcie: Matěj Kliman
Karina Hoření podczas prezentacji, zdjęcie: Matěj Kliman
250 lat temu język czeski nie był powszechnie używany ani szanowany. Uważany był za język klas niższych, ciekawostkę etnograficzną. W imperium Habsburgów językiem wybieranym przez tych, którzy dążyli do sukcesu i awansu społecznego był język niemiecki. Ruch odrodzenia narodowego na przełomie XVIII i XIX w. zmienił status języka czeskiego. Ten ruch kulturalny i polityczny dążył do ożywienia nie tylko języka, ale także kultury, a w rezultacie stworzenia czeskiej tożsamości narodowej. Taki był temat nowego odcinka podcastu Czechostacji. Gospodarz, Jakub Medek, wraz z Karoliną Ćwiek-Rogalską, zagłębiają się w różne etapy odrodzenia, ze szczególnym uwzględnieniem czeskiej historii i kultury. Dotykają mniej znanych zagadnień, a także mistyfikacji i sporów o określenie czeskiej tożsamości. Przez cały odcinek przewija się także kwestia stosunków czesko-niemieckich. Analizując te tematy, podcast zapewnia słuchaczom głębsze zrozumienie złożoności i niuansów czeskiej historii i kultury.
Fotografia jako sztuka widmontologiczna niesie ze sobą ideę uchwycenia i utrwalenia ulotnych chwil, wspomnień i emocji, które nawiedzają teraźniejszość. Podczas prac terenowych Karolina Ćwiek-Rogalska natknęła się w rodzinnym archiwum na fotografię, która przedstawiała poczucie tęsknoty, nieobecności i nostalgii. To wzbudziło jej zainteresowanie badaniem roli fotografii w dziedzictwie powysiedleńczym. Link do wpisu na blogu opisującego jej przemyślenia znajdą Państwo tutaj.
Projekt Goleniowskie Fotohistorie, w którym nasz zespół bierze udział, zgłębia wykorzystanie fotografii jako środka rekonstrukcji i utrwalania pamięci o wysiedlonych społecznościach, rzucającego światło na ich historię i tożsamość kulturową. Jeśli chcą Państwo dowiedzieć się więcej o projekcie, zachęcamy do odwiedzenia ich strony internetowej.
[ENG, Polish version below] In a short impression, Karolina describes what can be the meaning behind photography as hauntological art. To do so, she focuses on a photograph she found during her fieldwork in one of the family archives. She also shows how photography is present in the research on the post-displacement heritage, especially in the Goleniowskie Fotohistorie project our team cooperates with.
Fotografia, którą trzymam w dłoniach, ma profesjonalnie odbarwione brzegi, które uwypuklają uchwyconą postać. Zdjęcie z jednej strony utrwala moment w czasie, z drugiej daje złudzenie optyczne – jakby przedstawiona na zdjęciu kobieta powoli znikała. To znikanie jest niespieszne, jakby się dopiero zaczynało.
Znikają najpierw te partie ciała, na które i tak nie zwraca się uwagi, które zwyczajowo są tylko dodatkiem do twarzy, jak postument do popiersia. Liczy się przecież głównie twarz. To w końcu zdjęcie portretowe. Kobieta patrzy ze spokojem, włosy ułożone na żelazka, ślad po przedmiocie, którego nie ma – tak jak nie ma na zdjęciu aparatu ani fotografa – ale bez którego wszystko wyglądałoby inaczej. Może przed wizytą w atelier umówiła się w zakładzie fryzjerskim, może miała własne żelazka w domu, może czesała ją koleżanka, siostra, matka. Nie wiemy. Zdjęcie jak każdy przedmiot, z którym spotykamy się w trakcie naszych badań, prowokuje więcej pytań niż daje odpowiedzi.
Żelazko do włosów to szczególny przedmiot. Coś na kształt współczesnych prostownic i lokówek, nagrzewane tak, by nie spalić włosów, pozwalało na układanie ich w trwałe fale. Cud techniki fryzjerskiej, zaprezentowany po raz pierwszy w 1897 roku na paryskim Montmartre. Wiadomo, kto je wymyślił – Marcel Grateau, “król ondulacji”. Czesał gwiazdy epoki, aktorkę Jane Hading i tancerkę Josephine Baker, Europę ogarnęła obsesja fal. Na zdjęciu nie budzi wątpliwości, że włosy modelki ułożone są na żelazko. Zostawia określony kształt, który trudno z czymś pomylić. Fale trzymają się sztywno, błyszcząc lekko. Kobieta spokojnie patrzy prosto w obiektyw, wykrochmalony kołnierzyk przy ciemnej bluzce ledwie odstaje na karku, musiała wcześniej poprawić się, widocznie po uwagach fotografa ułożenie szyi sprawiło, że z tyłu koszuli uformowała się lekka fałdka. Staranna poza sprawia, że eleganckie ubranie zastyga na wieczność w nieprawidłowym fasonie.
Nie wiemy, czy żelazko do włosów, którym ułożono jej fryzurę, to jedno z tych pochodzących z wytwórni przyborów fryzjerskich Leona Pelleray’a. Czy mogły dotrzeć aż tak daleko – zdjęcie wykonano w dzisiejszej Białorusi i stamtąd przyjechało w nowe granice Polski po 1945 roku. Znalazło się w albumie na Pomorzu Środkowym. Osoby, które musiały opuścić swoje domy rodzinne za dzisiejszą wschodnią granicą, nazywano “repatriantami”, ukrywając w ten sposób fakt, że nie wracały one do ojczyzny, ale traciły tę, która na wschodzie znalazła się w granicach Związku Radzieckiego. Mowa o ponad 1,5 miliona osób, a “repatriacje” oficjalnie zakończono dopiero w końcu lat 50. “Repatrianci”, przybywający z Wileńszczyzny, Grodzieńszczyzny, Wołynia i innych regionów położonych na wschodzie, stanowili jedną z grup, która zasiedlała tzw. Ziemie Odzyskane od 1945 roku.
Na fotografii nie tylko brakuje przedmiotów, które posłużyły do jej wykonania. Kiedy odwracam je, żeby zobaczyć, co znajduje się na rewersie, znajduję zapisane zdecydowanym charakterem pisma ołówkiem słowa “kto to jest?”.
fot. Karolina Ćwiek-Rogalska, luty 2024
Być może nic tak dobrze nie oddaje widmowego charakteru zdjęć jak właśnie to proste zdanie na rewersie. Fotografia sama w sobie jest sztuką widmontologiczną. Z jednej strony utrwala jakiś obraz, z drugiej daje tylko złudzenie pamięci. Bo kiedy zabraknie kogoś, kto wie, kogo sfotografowano – albo pamięć tej osoby ulotni się – to utrwalenie jest tylko pozorne. Kto jest na zdjęciu? Czy kobieta, którą widzimy, to krewna czy koleżanka? Zdjęcie pochodzi sprzed wojny czy jest tylko wykonane w nieco archaicznej technice? Przyjechało wraz z rodziną “repatriantów”, czy zostało przysłane?
Domowe archiwa pełne są takich zdjęć. Utrwalona na pozór pamięć trwa w materialnym kształcie, niosąc ze sobą nie fakty, a wyobrażenia. To konkretne zdjęcie nie opowiada historii kobiety, którą na nim uwieczniono, mówi więcej o nieciągłości i wybiórczości domowych archiwów. Niejednokrotnie w trakcie rozmów w terenie, oglądając wspólnie zdjęcia słyszymy, że może przydałoby się spisać, kto na nich jest, póki ktoś jeszcze pamięta. Fotografia sama z siebie nie jest wystarczającym nośnikiem pamięci, raczej pożywką dla wyobraźni i domysłów. Zatrzymuje krótki moment w czasie, ale bez opisu pozostaje tylko mglistym utrwaleniem nie wiadomo kogo, nie wiadomo gdzie.
Co stało się z żelazkiem, którym nieznana kobieta ze zdjęcia ułożyła włosy? Gdzie jest aparat, którym wykonano fotografię? Tego się już nie dowiemy. Ale samo zdjęcie staje się przedmiotem pochodzącym z określonego momentu w czasie, interpretowanym na nowo, najpierw przy opisie, potem w trakcie przeglądania rodzinnego albumu i wreszcie wtedy, kiedy pytanie o nie zada badaczka. Towarzysząc fotografii nie jesteśmy więc sami. Wspólnie zastanawiamy się – cytując opis na rewersie – “kto to jest?”.
Dlatego tak ważne w naszych badaniach są historie przedmiotów. Te zapamiętane, te wytworzone i te domyślone. Dzięki nim możemy wspólnie się zastanowić, jaką rolę odgrywały przedmioty pozostawione przez poprzednich mieszkańców w nowych miejscach zamieszkania. Przywołany duch nie może bowiem mówić sam – potrzebuje pomocy medium. Tym medium może być osoba, która pamięta, może też być ta, która podsunie pomysł: nie tylko na to, kogo przedstawia zdjęcie, ale też gdzie szukać odpowiedzi. Mogą to być także ci, którzy nie przechowują już wspomnień, a wyłącznie domyślają się, kogo przedstawia fotografia.
Fot. Marian Dałkiewicz, kolekcja “Goleniowskie Fotohistorie”. Zdjęcie dzięki uprzejmości Anny Obszyńskiej
Czasem tym medium może być badaczka czy badacz, ale często są to najbliżsi, rodzina czy sąsiedzi, członkowie lokalnej wspólnoty. Takie podejście jest obecne chociażby w projekcie Goleniowskie Fotohistorie, z którym współpracujemy. Znalezione negatywy i kolekcja zdjęć wykonanych w powojennym Goleniowie przez miejscowego fotografa Mariana Dałkiewicza są nie tylko źródłem dotyczącym historii miasta. To także praca w wywoływanie duchów: kto może pamiętać albo chociaż kojarzyć postaci ze zdjęć? Kim były, czym się zajmowały, którymi ścieżkami przemierzały tę przestrzeń miasta, po której spacerują dzisiejsi mieszkańcy?
Karolina Ćwiek-Rogalska została powołana przez Radę Miasta Wałcza do Rady Muzeum działającej przy Muzeum Ziemi Wałeckiej. Podstawowym celem Rady jest dbanie o to, aby muzeum wywiązywało się ze swoich obowiązków wobec społeczności i swojej misji. Karolina będzie współpracować z innymi członkami Rady, m.in. dr. Henrykiem Pawłem Dąbrowskim, Piotrem Wojtankiem, ks. bp. dr. Arkadiuszem Trochanowskim, Adamem Biernackim i Pawłem Łakomym.
Współpraca Karoliny z muzeum obejmuje jej zaangażowanie w projekt „DNA Wałcza”, którego celem jest gromadzenie opowieści o powojennej historii Wałcza i pamiątek po pierwszych osadnikach. Więcej informacji o jej współpracy z muzeum i projekcie można znaleźć tutaj oraz na stronie internetowej muzeum.
W środę 28 maja odbyliśmy seminarium poświęcone zapoznaniu się z indywidualnym planem badawczym Magdaleny Bubík. Jako członkini naszego zespołu Magdalena realizuje także studia doktoranckie w Szkole Doktorskiej Anthropos w Warszawie. Obowiązkiem doktorantów jest przedstawienie komisji propozycji planów badawczych na pierwszym roku studiów. Komisja składająca się z cenionych naukowczyń takich jak prof. dr hab. Magdalena Zowczak, dr hab. Anna Engelking, prof. IS PAN i dr Izabela Mrzygłód, dostarczyła cennych spostrzeżeń ze swoich dyscyplin, aby ulepszyć projekt Magdaleny. Jesteśmy wdzięczni za wzbogacający dialog i wskazówki udzielone Magdalenie przez członkinie komisji.
Drugi dzień pobytu Zespołu Spectral Recycling w Wiedniu (23 maja) zdominowały interaktywne warsztaty. Dzięki Stacji Naukowej PAN w Wiedniu mogliśmy spotkać się w pięknej sali Lanckorońskich, aby wspólnie ze wspaniałą grupą badaczy dyskutować, analizować i interpretować.
W pierwszej części spotkania, prowadzonej przez Karolinę Ćwiek-Rogalską, zagłębialiśmy się w aspekty teoretyczne, m. in. w jaki sposób można analizować duchy oraz jak je definiować w ramach projektu i w szerszym kontekście. Poruszono także kwestię recyklingu, czego jednym z przykładów był wiedeński pomnik Karla Luegera, przedwojennego burmistrza miasta. Pomnik wzbudził kontrowersje po tym, jak o antysemickich poglądach Luegera przypomniały mieszkańcom miasta fale protestów. Jest on regularnie oblewany farbą i pokrywany napisami. Akt ten zmienia przeznaczenie pomnika na platformę ekspresji. To ostatnie wywołało debatę na temat tego, czy określone działania można uznać za recykling, co skłoniło uczestników do kwestionowania i różnicowania tego zjawiska w analizach.
Sposób wymiany pocztówek etnograficznych przedstawiła Karina Hoření. Jest to eksperyment metodologiczny opracowany przez Endre Dányi, Lucy Suchman i Laurę Watts, który został przyjęty przez nasz zespół. Oprócz udostępniania w zespole zdjęć opatrzonych krótkim pisemnym komentarzem w formie pocztówki, pokazujemy je także osobom z zewnątrz i prosimy o odnalezienie wspólnych elementówdla wybranych przykładów. Celem jest ocena, jak różne grupy interpretują pocztówki. Zadziwiły nas błyskotliwe interpretacje, jakie wynikły z tej części warsztatów, a także bogata i burzliwa dyskusja pomiędzy uczestnikami na temat poszczególnych pocztówek.
Uczestnicy warsztatów podczas pracy z pocztówkami
Michal Korhel poprowadził ostatnią część warsztatów, czerpiąc z doświadczeń wszystkich członków zespołu i poruszając trudne i intrygujące kwestie w ich pracy, skupiając się na tym, co znaczy pracować w obszarze etnografii spektralnej. Wykorzystał motyw kopalni w Handlovej i obecnej w okolicy niemieckiej przeszłości, nawiązując do kamiennych domów, języka używanego w kopalniach czy ukrytych w lesie pozostałości sadów owocowych, które często spotykał w Handlovej.
Uczestnicy warsztatów podczas dyskusji
Warsztaty zapewniły platformę do wnikliwych dyskusji na temat kluczowych koncepcji projektu. Chcielibyśmy wyrazić naszą wdzięczność wszystkim gościom i uczestnikom warsztatów, którzy dołączyli do nas w badaniu możliwości, jakie stwarza widmontologia. Wasze aktywne uczestnictwo, wnikliwe sugestie i wciągające dyskusje były nieocenione. Z niecierpliwością czekamy na dalsze możliwości współpracy w przyszłości!